Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.00km
-
Teren
31.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
18.60km/h
-
VMAX
40.50km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
152( 83%)
-
Kalorie 1600kcal
-
Podjazdy
82m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugie podejście do zdjęcia z wiaduktu:) poprzedniego dnia
miałem w telefonie ustawione zbliżenie... wiec nic dziwnego że nic nie wyszło:(
Wilgotno, lekko poniżej zera, prószący drobny śnieg...
Jak dla mnie stanowczo za wcześniej... ruch duży, światła na których co chwilę
trzeba stawać... bez sensu:(
Denerwujący śnieżek:( na goglach miałem albo milion iskierek, albo świat w żelu
- bo po przetarciu rękawicą gogli tak właśnie wszystko wyglądało. Paradoksalnie
świat zza iskierek wcale nie był lepszy, szczególnie w świetle latarni lub nadjeżdżającego
z naprzeciwka samochodu:(
Na jezdni źle, bo morko, płytkie kałuże w koleinach i kierowcy nie spodziewający
się o tej porze roweru... ale na ścieżce - jazda figurowa:( lekko zmarznięta
kostka, delikatna warstwa drobnego śniegu - przyczepność zerowa:( Nie chciało
mi się zmieniać opon i z przodu miałem wysoki bieżnik, a z tyłu prawie
gładko... póki uważałem - wszystko było dobrze... ale na wysokości pasa
startowego obejrzałem się na startujący samolot PLL LOT... obejrzałem się i
zwolniłem... przód najechał na niski krawężnik miedzy DDR i chodnikiem (swoją
drogą nie mam pojęcia po co w tym miejscu w ogóle ktoś zaprojektował
krawężnik), rower zatańczył i gleba!
Na zdjęciu nawet nie widać, że w ogóle jest tam jakiś
krawężnik:( gdybym jechał szybciej... pod innym kątem najechał na przeszkodę...
wykazał się kocim refleksem i zwinnością... pewnie by do tego nie doszło:)
ale... nie uważałem... i nawet nie spostrzegłem się a już leżałem!
Podeszli do mnie piesi, którzy najwyraźniej przyszli popatrzeć na startujące
samoloty (w okolicy nie ma zupełnie nic innego) i chcieli pomóc:) na szczęście
oprócz ponownie zbitego mięśnia dłoni i prawego kolana, w zasadzie nic mi nie
było:) paradoksalnie - rowerzysta, który minął mnie chwilę po tym incydencie -
nawet nie zwolnił... w sumie to go rozumiem - pewnie spieszył się na kolacje, a
plan treningowy jeszcze nie wyrobiony:(
W trakcie wywrotki znów odczepił mi się uchwyt na latarkę, zamontowany na
kierownicy... ciekawe, że po raz trzeci ten sam (jeden z dwóch)... ale tutaj to
nawet dobrze się stało, bo przynajmniej wstrząs spowodował, że Ultrafire, która
wcześniej nie chciał się uruchomić - zadziałała:) oczywiście z tego uchwytu już
nie dało się skorzystać, więc znów namęczyłem się z plastikowym. Aż dziwne że
jeszcze nie pękł:( Przez chwilę się wściekałem, że znów się odczepił, ale potem
stwierdziłem – lepiej, że się odczepił, niż miałby się złamać:)
Drugim elementem, który doznał szwanku był ochraniacz Decathlon (zwany
ocieplaczem)... co zaskakujące - przetarł się na kolanie, a spodnie nie doznały
praktycznie żadnego uszczerbku!
Spodnie to zakup z przed kilku dni... kupione jako używane, długie spodnie
kolarskie... na metce Xtreme Denmark for GSG, brak "pieluchy" i
reklama Duńskiej firmy energetycznej na udzie... i chociaż temperaturowo wcale
nie są bardziej Extreme od tych co mam, to jak się okazuje - są bardzo trwałe!
na Allegro kosztowały całe 30 pln (z dostawą) :)
Jadąc moim ulubionym odcinkiem - Wirażową od Poleczki w kierunku Dawid -
minąłem rowerzystę... ponieważ wracałem znów tym samym odcinkiem, mogłem porównać
swój ślad opon i jego... i o ile wychodząc na rower zastanawiałem się nad tym
czy nie zmienić opon, o tyle widząc te dwa ślady, umocniłem się w przekonaniu -
że dobrze zrobiłem:) mój ślad mimo, że dość szeroki był praktycznie prosty,
podczas gdy ten drugi, wyraźnie miał problem z utrzymaniem prosto kierownicy...
oczywiście wpływ na to mogło mieć wiele rzeczy - wypite napoje, wolna jazda,
lub śnieg w oczach... ale mogła to być też kwestia szerokości opon:)
Kategoria Wycieczki