dabek5 prowadzi tutaj blog rowerowy

Eagle and Stiffee

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:220.00 km (w terenie 220.00 km; 100.00%)
Czas w ruchu:12:10
Średnia prędkość:18.08 km/h
Maksymalna prędkość:41.23 km/h
Suma podjazdów:631 m
Maks. tętno maksymalne:172 (95 %)
Maks. tętno średnie:152 (83 %)
Suma kalorii:9160 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:44.00 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Warszawskie ścieżki wzdłuż Wisły

  • DST 48.00km
  • Teren 48.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 140( 77%)
  • Kalorie 1905kcal
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 listopada 2012 | dodano: 28.11.2012


Wieczorna przejażdżka:)
Po wczorajszym spiningu, czas przewietrzyć siebie i rower...
Pogoda świetna, trochę mokro, ale wszystko w granicach przyzwoitości.
Najgorsze w jeździe dolinka Ursynowską do Siekierkowskiego są światła! Dziś mieliśmy pecha i prawie wszystkie czerwone były nasze!
Dziś pierwszy raz z nową oponą tylna Racing Ralph, świeżo wycentrowanym tylnym kołem... i uruchomioną aplikacją Endomondo na telefonie:)
Po kolei...
Racing Ralph - rewelacja! zwłaszcza świetnie jechało się na nieutwardzonym odcinku, miedzy Poniatowskim i WZ! Teren mokry, opona dobrze trzyma się drogi, dobrze można rozpędzić rower... po prostu super! Na kostce i asfalcie, nie czuć agresywnego bieżnika. Najgorszy był odcinek był między WZ i Gdańskim, gdzie na bardzo nierównym i wyboistym asfalcie, jechało się jak po bruku:(

O kole, mogę tylko powiedzieć - równe, wycentrowane.. czyli wszystko OK!
Endomondo... fajna aplikacja, po powrocie do domu, można zobaczyć przejechaną trasę, kilka wykresów - prędkość, przewyższenia, punkty kontrolne na trasie...
Niestety aplikacja ma kilka wad. Czas pokazuje od włączenia do wyłączenia, czyli rejestruje każde zatrzymanie, jako czas aktywności. Przekłamuje prędkości - 67,9, to prędkość której na pewno nie uzyskałem, nawet jadąc z górki!


Nie obeszło się dziś bez przygód...
Jadąc ulica Zaruskiego, mamy wybór... albo jedziemy po dziurawych płytach betonowych, niczym po podkładach kolejowych, albo jedziemy po poboczu, na krawędzi płyt, miedzy krzakami i drzewami, a częścią utwardzoną... Zjazd z płyt, jest łatwy i prosty, ale wjazd ponownie na płyty, czasem jest baaardzo trudny... zwłaszcza, jeśli różnica poziomu gruntu i płyty jest duża, a na drodze wyrasta taka niespodzianka:

Jadąc około 25 km/h nagle przed sobą zobaczyłem na trasie trzy pręty i oponę!
W prawo ucie nie ma gdzie, po lewej duża różnica poziomu!
Za szybko jechałem by wyhamować przed przeszkodą i bezpiecznie się wypiąć. Jedyna myśl - byle nie wpaść na pręty! Rewelacyjnie zareagowała przednia opona Nobby Nic, przy niewielkim poderwaniu, łatwo wjechała na płytę i pociągną rower do przodu. Możliwe, że gdybym zachował zimną krew i nie wyhamował, pojechałbym dalej... niestety niegroźny upadek na kolano, a rower oparł się na pedale i kierownicy. Nie po raz pierwszy ochraniacz TSG, uratował moje kolana!

W pierwszej chwili, myślałem, że to pręty zbrojeniowe, wbite wokół wystającej resztki słupa betonowego... jakim zaskoczeniem było, że na poboczu leży przewrócony grill i opona!

Jazda nocą jest obarczona dużym ryzykiem. Tym razem sprzęt spisał się znakomicie!


Kategoria Wycieczki

Kabaty - nocna wycieczka

  • DST 51.00km
  • Teren 51.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.40km/h
  • VMAX 41.23km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 142( 78%)
  • Kalorie 1887kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 listopada 2012 | dodano: 20.11.2012


Nocą Kabaty! Cicho, pusto... wspaniałe miejsce do jazdy!
Bardzo dobra pogoda... sucho, twardo, liście głównie na poboczu...
Razem z Wojtkiem postanowiliśmy zwiększyć trochę dystans... tak więc dziś 50 km, jak z bicza trzasnął!
Na zdjęciu niewiele co prawda widać... ale na dwóch rowerach latarki typu UltraFire i jazda jak w dzień!!!


Kategoria Wycieczki

Wypadki chodzą po... rowerach również

Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 18.11.2012

Kilka dni temu, podczas nocnej wyprawy, zaliczyłem niewielki upadek. Ostry skręt, gładkie opony... i gleba:(
Nic się nie stało... siniak na biodrze... i jazda dalej:)
Po 10 kilometrach trafił mi się ostrzejszy podjazd... jakie było moje zdziwienie, kiedy po wrzuceniu 10 na tył, usłyszałem uderzenie łańcucha w szprychy :-O
Reakcja była natychmiastowa... po hamulcach! przy czym, oczywiście nie zdążyłem się wypiąć z pedałów... wiec znów gleba!
Uznałem, że przerzutka była źle ustawiona...
Wczoraj pojechałem na przegląd...
Lekko scentrowane tylne koło, brak możliwości wejścia na niższe biegi, to chyba wystarczające powody...
W serwisie stwierdzono, że tylne koło przytarło lakier na ramie!

Teraz na zimno widzę co się stało... Pierwsza wywrotka musiała wiązać się z uderzeniem w hak przerzutki! Było ciemno, pozornie upadek nie był groźny, więc nie doszukiwałem się żadnych uszkodzeń! Potem wózek, który przy niskim biegu uderzył w szprychę! Niezauważalne w nocy scentrowanie koła spowodowało zbliżenie się koła do ramy!

W nocy wszystkie koty są czarne... a niegroźne wywrotki mają swoje konsekwencje!

Serwis wyprostował scentrowanie koło. Miły pan z Mbike wytłumaczył co się stało... więc dalej... hajda na rower!

Wpis 23.11.12
Temat tylnego koła się nie skończył...
Centrowane koło po 50 km dało znów znać o sobie:(
Zaniosłem więc koło do pobliskiego serwisu Legion. Tym razem poprosiłem o wymianę szprych i naciągnięcie koła. 9 szprych poszło... koło wygląda jak nowe:)
Zobaczymy jak się sprawdzi, zwłaszcza że wymieniłem oponę na Racing Ralpha!


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)

Opona Schwalbe Nobby Nic EVO 26x2,40

Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 18.11.2012


W zakupionym rowerze założone miałem założone Furious Fred, na przednim i tylnym kole. Niestety, o ile jazda po mieście i utwardzonych ścieżkach, opona jest znakomita, o tyle w ubiegłym tygodniu w Kampinosie przekonałem się, że ciężko mi się na nich jedzie. Przód ślizga mi się na korzeniach, w miękkim terenie tył ucieka, a kierownice trudno utrzymać w torze, którym chcę jechać.
Czas wiec zmienić terenowego ścigacza na terenówkę!
Na początek przód... wybór padł na Schwalbe Nobby Nic 26x2,40!
Duża guma, o agresywnym bieżniku.
Różnica jest odczuwalna od razu!
Na twardej powierzchni opona toczy się przyjemnie, ale toczy się ciężej niż wcześniej używany Fred. Na asfalcie wydaje przyjemny odgłos i przy prędkościach poniżej 15 km/h czuć pracę klocków. Przy wyższych prędkościach, wrażenie to znika, a jazda staje się bardzo przyjemna. Najgorszym układem jest niska prędkość w połączeniu z wyłączonym amortyzatorem na bruku, lub krzywo ułożonych płytach chodnikowych... ale przecież nie do takiej jazdy jest ta opona!
Teren pierwszego testu nie był może zbyt wymagający... stosunkowo płasko i twardo, ale mimo to znalazłem kilka krótkich, ale wymagających podjazdów (na tyłach zajezdni metra).
Opona świetnie "wyciąga" rower z kolein, świetnie spisuje się na przeszkodach, takich jak gałęzie, kamienie itp.
Rower doskonale się prowadzi! Mimo, że na tyle miałem Fred'a, który często ślizgał się na mokrych liściach, rower trzymał się doskonale toru jazdy.
Drastyczną zmianę opony, nie można nazwać małą... ale to już zupełnie inny rower!
Teraz czas na tylne koło i Schwalbe Racing RALPHa!


Kategoria Trudne wybory... sprzętowe...

Kabaty - niedzielna wycieczka

  • DST 40.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 33.87km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 162( 89%)
  • HRavg 152( 83%)
  • Kalorie 1584kcal
  • Podjazdy 111m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 18.11.2012


Założenia niedzielnej wycieczki były proste: 40 km w strefie siły. I zostało to zrealizowane w całości.
Pogoda była ładna jak na listopadowy weekend. Miejscami nawet pojawiało się słońce!
Teren dość przyjemny, w miarę sucho i twardo.
W lesie dużo ludzi, co powodowało, że często trzeba było zjeżdżać na bok ścieżki, żeby utrzymać tempo. Jednak ludzie i rowerzyści to nie problem... kłopot jest z psami... szczególnie tymi wielkości szczura, które kiedy są mijane uporczywie próbują popełnić samobójstwo pod kołami!
Wycieczka miała też na celu przetestowanie nowej oponki Schwalbe Nobby Nic EVO 26x2,40, jaką założyłem na przednie koło... ale o tym w dziale Trudne wybory:)


Kategoria Wycieczki

Rogelli Ochraniacze na buty rowerowe - pierwsze wrażenia

Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 11.11.2012


Przeglądając fora rowerowe znalazłem ciekawe rozwiązanie dla moich stóp, podczas chłodnych dni, a mianowicie ochraniacze na buty rowerowe.
Na rynku jest sporo rozwiązań, ale większość opiera się na podobnych zasadach.
Neoprenowy ochraniacz, w zależności od firmy i modelu, różniący się grubością, systemem zapięć i wykończeniem.
Znalazłem rozwiązanie stosunkowo nie drogie, a które wydawało mi się w miarę sensowne -Rogelli. Gruby neopren, z dodatkiem Nylonu, Polyurethanu.
Pokrowiec ciasno przylega do buta, dobrze go opinając, jednocześnie nie ma problemów z założeniem go ze względu na suwak w tylnej części.
Wykończenie jest solidnie wykonane - wzmocnienie na przedniej i dolnej części.
W pokrowcu jest otwór w środkowej części na SPD i w tylnej na piętę buta.
Jak się sprawdza na mrozie - jeszcze nie udało mi się przetestować (jak tylko mi się uda - dopisze wrażenia). Przy temperaturze +13 stopni, jest w nim za ciepło.
To tyle jeśli chodzi o pozytywne wrażenia...
Na pierwszych pięciu km, w tkacie jazdy kilka razy wypinałem i wpinałem buty. Jak wiadomo wpinanie w trakcie jazdy, ma różny efekt. Korzystam z systemu SPD Shimmano od trzech lat i o ile but sam się nie wypina, to przy wpinaniu czasem potrafię źle postawić nogę na bloku i but potrafi się przesunąć w sposób mało kontrolowany. Takie coś miało miejsce i dziś, a oto zdjęcie obrazujące tego skutki:
Podejrzewam, że w trakcie jazdy szosowej rzadziej mają miejsca takie sytuacje, kiedy trzeba się awaryjnie wypiąć, a potem szybko próbujemy wpiąć but z powrotem... ale przy jeździe w terenie czasem tak jest.
Przeglądałem dzisiaj jeszcze raz rozwiązania różnych firm... może stosują one mocniejszy materiał, ale żaden z ochraniaczy nie ma zewnętrznego wzmocnienia od suportu. Czyżby nikt im nie zgłosił, że jest to miejsce stosunkowo łatwe do uszkodzenia?

Może za jakiś czas, ktoś o tym pomyśli... ale do tej pory polecam większą uwagę przy wpinaniu buta, by uniknąć takich sytuacji.

Wpis uzupełniający 18.11.12
Temperatura około 5 stopni. Ochraniacze, buty Shimano MT31, tanie skarpety woolmax... ciepło w stopy i przyjemna jazda.

Wpis uzupełniający 02.12.12 2.00
Temperatura około -5 stopni. Ochraniacze, buty Shimano MT31, tanie skarpety woolmax... po godzinie palce u nóg krzyczą - włącz ogrzewanie, albo pedałuj do domu.
A teraz parę słów o jakości.
Z przodu w ochraniaczu jest wzmocnienie, ale jak widać na zdjęciu - jest za małe, by coś ochronić, a miejsce łączenia wzmocnienia z taśma maskująca szwy rozdzieliło się po kilkudziesięciu kilometrach, a dodać należy, że nie spacerowałem w nich, a uszkodzenie jest po kilku zatrzymaniach na światłach.



Wpis uzupełniający 02.12.12 20.00
Temperatura około 0... W stopy ciepło, ale bez przesady... gdzieś w granicy 0 jest miejsce w którym chłód zaczyna być odczuwalny (przynajmniej przeze mnie)


Wpis uzupełniający 02.11.16
Gruby neopren sprawdza się dobrze, jednak jakość wykonania i brak wzmocnień w newralgicznych miejscach robi swoje... poniżej zdjęcia


Kategoria Trudne wybory... sprzętowe...

Kampinos

  • DST 41.00km
  • Teren 41.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 15.87km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 172( 95%)
  • HRavg 152( 83%)
  • Kalorie 2009kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 11.11.2012



Miało być ustaloną wcześniej trasą, tym szlakiem do tego potem tamtym, itd... Niestety po 17 km okazało się, że mapy które miałem w kieszeni plecaka, wypadły na jakimś wertepie:( Wróciliśmy nawet tą sama ścieżką, do miejsca ostatniej kontroli trasy, ale najwyraźniej zmieniły już właściciela... Cóż, znalezione, nie...
Tak więc została nam własna inwencja i znajomość okolic, żeby wyrobić normę:)
Pogoda dopisała, było stosunkowo ciepło i bezwietrznie, piaszczyste ścieżki miejscami pokryły się liśćmi, co ułatwiało jazdę.
Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się, że w Kampinosie można znaleźć ostrzejsze podjazdy (no i zjazdy) i kilka razy mocno się musiałem napracować, by nie zeskakiwać z roweru.
Nadspodziewanie dobrze sprawowały się nowe opony Furios Fred... bałem się, że w takim terenie częściej trzeba będzie prowadzić rower... a w sumie zsiadałem może trzy razy, raz pod górę i dwa razy się zakopałem w piachu.
Wycieczka, oprócz przyjemności jazdy, miała być testem nowych elementów odzieży.
Wojtek kurtę zdjął po kilometrze, a ochraniacze na buty zniknęły w plecaku po przejechaniu kolejnych czterech. Dziś stanowczo było za ciepło na takie wynalazki. Swoją droga opis pierwszego wrażenia jazdy w ochraniaczach w dziale "Trudne wybory... sprzętowe..."


Kategoria Wycieczki

Licznik rowerowy...

Czwartek, 8 listopada 2012 | dodano: 08.11.2012

Wraz z utratą roweru, straciłem osprzęt, tak więc stanąłem po raz kolejny przed wyborem takich dodatków, jak licznik i oświetlenie.
Zacząłem od licznika, bo lubię wiedzieć ile przejechałem i w jakim czasie.
Do tej pory wybierałem liczniki z dolnej półki sprzętu bezprzewodowego (dodatkowe kable na ramie, jakoś mnie odstraszają. Poprzednio używałem sprzętu MacTronic i TRELOCK.
Kilka słów dlaczego nie wybrałem, wcześniej już sprawdzonego sprzętu.
MacTronic - czytelny wyświetlacz, wystarczająco dużo funkcji, łatwa obsługa... zawsze są jakieś ale... długo zajęło mi odkrycie dlaczego mój licznik czasem dziwnie się zachowywał... np na postoju pokazywał, że jadę, w trakcie wolnej jazdy, potrafił dojść do 99 km/h:) co się okazało? że wzbudzał się za pomocą oświetlenia rowerowego, które w trybie migania dawało impulsy odbierane przez licznik. Dla miłośników podkręcania statystyk, wymarzony zestaw:) dla mnie - sprzęt, któremu ciężko zaufać...
TRELOCK - duży, czytelny wyświetlacz, wystarczająco dużo funkcji, ciągłe problem z ustawieniem, restarty licznika z niewiadomego pochodzenia. Wymieniłem trzy egzemplarze. Dystrybutor twierdził, że rzadko ma problem z modelem, a mimo to nie potrafił wyjaśnić w czym jest kłopot z danym egzemplarzem... Był to sprzęt na którego nigdy nie mogłem liczyć:(

Do nowego poszukiwania podszedłem dość systematycznie... Jednym z kryteriów była kadencja (tak żeby zobaczyć jak to działa i czy do czegoś się przydaje). Myślałem też o podświetleniu i temperaturze. Pierwsze dlatego że czasem jeżdżę w nocy, drugie - po prostu żeby wiedzieć:)
Spotkało mnie niemiłe zaskoczenie. Producenci lepszych liczników mają dziwna politykę umieszczania funkcji w tańszych modelach...
Przejrzałem fora i poczytałem opinie... tutaj oczywiście wiele piany, sprzecznych opinii i komentarzy, czyli jednym słowem - póki nie przekonasz się na własnej skórze, nie będziesz wiedział, czy opinie są właściwe:(
Myślałem o SIGMIE, ale zniechęciła mnie cena licznika, do którego opcjonalnie trzeba dokupić czujnik kadencji (za nie małe pieniądze - stosunkowo do ceny liczników). Odrzuciłem wynalazki no-name, oraz te które oferują milion funkcji za 5zł. Wybór padł na VDO X1DW-cad.
Tak się zafiksowałem, że w efekcie zapomniałem o podświetleniu i temperaturze:(
Trudno... może następnym razem kupie coś bardziej wszechstronnego:)

Licznik jest rzeczywiście solidnie wykonany. Duży czytelny wyświetlacz, łatwo wywołuje się poszczególne pomiary i stosunkowo dobrze reaguje na zmiany prędkości. Ciekawym rozwiązaniem jest dioda w czytniku, która w chwili rozpoczęcia komunikacji z licznikiem sygnalizuje kontakt z magnesem na szprychach. Łatwo w ten sposób zweryfikować, czy czytnik działa.
Stanowczo, przereklamowany jest "System operacyjny z menu EMC" - czyli opisowe menu. Zabiera niepotrzebne miejsce na liczniku, a wcale nie ułatwia wyboru poszczególnych funkcji.
Udało mi się zrealizować założenie, że powinien mieć bezprzewodową kadencję... i tutaj trochę zawodu. Czujnik kadencji jest stosunkowo duży i na ramie mojego roweru trudno go przytwierdzić. Dodatkowo, cały czas mam wrażenie, że za bardzo odstaje i że jest narażony na uderzenia (to tylko wrażenie, bo między korbę padału a czujnik, noga nigdy nie wchodzi!).

A teraz co do samej kadencji... zapotrzebowanie na informacje, z jaka kadencja się pedałuje, jest na pewno pomocne przy treningach spiningowych na sali i przy zastosowaniu trenażera... ale w terenie, okazuje się że ta informacja w niczym mi nie pomaga (anie nie przeszkadza). Pedałuję z taka częstotliwością jaka jest mi potrzebna w danym terenie, a nie potrafię utrzymać stałej kadencji dla samej kadencji. Możliwe, że to kwestia techniki jazdy, bo przerzutkami można przecież regulować obciążenie, a co za tym idzie częstotliwość kręcenia, bez względu na teren.

No cóż... chciałem to mam:) teraz zastanawiam się po co mi to:)

No cóż... jeśli chcemy mieć naprawdę przydatny sprzęt, trzeba wydać sporo kasy.
Jeśli szukasz systemu do jazdy po leśnych bezdrożach i nigdy nie wiesz jak wrócić do domu - to Garmin, czyli nawigacja i zapis GPS. Jeśli jeździsz, po to by mieć jakieś osiągi i poprawiać kondycję - system Polara, Sigmy lub innego producenta, który oferuje licznik, pulsometr (a czasem coś więcej), np zapis do kompa.
Ale jeśli nie potrzebujesz skomplikowanych analiz, może wystarczy prosty licznik - odległość i prędkość?

Zupełnie niezrozumiałym jest dla mnie funkcja drugiego roweru w liczniku, a widzę że większość producentów umieszcza teraz taka opcję. wystarczy dokupić drugi czytnik i możemy przeskakiwać z roweru na rower, korzystając z tej samej bazy licznika, łącznie z tym, że sumuje nam się kilometrarz.

A tak na marginesie... jeśli zależy wam na szybkich zakupach, nie kupujcie w firmie Redcoon... ceny są atrakcyjne, ale realizacja towaru z opisem "od ręki" trwa tydzień, od zaksięgowania wpłaty!!! aż strach myśleć, ile trwa realizacja innych terminów:)


Kategoria Trudne wybory... sprzętowe...

Warszawskie ścieżki wzdłuż Wisły

  • DST 40.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 135( 74%)
  • Kalorie 1775kcal
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 listopada 2012 | dodano: 05.11.2012

Trasa: Rzymowskiego, Dolinka Ursynowska, most Siekierkowski, wałem do końca w stronę Radości, most Świętokrzyski, Dolinka Ursynowska, Rzymowskiego.

Na dzień dobry przebita dętka po ujechaniu 500 metrów. Wspólnie z kolegą Wojtkiem złożyliśmy zestaw ratunkowy i zakleiliśmy dziurę:)
Pogoda dobra, chociaż na wale dość silny boczny watr dał się we znaki.
Pod koniec drugiej godziny zauważalne duże braki kondycyjne:(


Kategoria Wycieczki