dabek5 prowadzi tutaj blog rowerowy

Eagle and Stiffee

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2016

Dystans całkowity:428.24 km (w terenie 428.24 km; 100.00%)
Czas w ruchu:23:43
Średnia prędkość:18.06 km/h
Maksymalna prędkość:42.30 km/h
Suma podjazdów:1473 m
Maks. tętno maksymalne:168 (92 %)
Maks. tętno średnie:156 (86 %)
Suma kalorii:20720 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:38.93 km i 2h 09m
Więcej statystyk

Włochy - Gassy - Góra Kalwaria - Siekierki - Włochy

  • DST 92.14km
  • Teren 92.14km
  • Czas 04:57
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 168( 92%)
  • HRavg 156( 86%)
  • Kalorie 4800kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 listopada 2016 | dodano: 27.11.2016


Pogoda dziś średnia:( dużo porywistego wiatru, czasem przelotny deszcz i sporadycznie słońce zza chmur...
W zasadzie nie planowałem tak długiej trasy, a najbardzoej zależałlo mi na sprawdzeniu odcinka z przeprawy promowej Gassy do Góry Kalwarii. Z pomiaru na Google wynikało, że trasa wałem prowadzi około 7 km. i Faktycznie odcinek niecałych 7 km jest przejezdny. Po wale prowadzi dość wąska koleina, a potem asfalt do samej Góry Kalwarii... dojechałem kawałek za wiadukt kolejowy i czas najwyżśzy było wracać.
Trochę przeliczyłem się z czasem i siłami:( Pierwsze 34 km do przeprawy - prawie nie wiało, wiec oprócz odcinka przez las na Kabatach jechało mi sie dość sprawnie. W lesie musiałem trochę uważać bo miałem założony komplet opon o dość ubogim bieżniku (FF) i kilka razy wiele nie brakowało bym zaliczył glebę (zwłacza na odcinku dojazdowym do drogi przez las)... Niestety jak wjechałem na wał poczułem jak mocno wieje boczny wiatr... i wiał on praktycznie przez resztę trasy. Tak przy okazji - nieźle sprawdził sie ochraniacz na kask - ani nie padało mi na głowę, ani nie czułem wiatru:)
Kilka razy spadł krótki i na szczęście niezbyt obfity deszcz.
W okolicy 43 km padło znów Endomondo... wyłapałem to, ponieważ długi czas nie słyszałem komunikatów... a dużo wcześniej zresetował mi sie licznik rowerowy (i wyłaczał się raz na jakiś czas - pewnie bateria. Na 41 km przeglądając mapę - wyłaczyłem GPS Tackera na drugim telefonie i zamiat włączyc kontynuację uruchomiłem go ponownie.
Do 60 km jeszcze było znośnie... później coraz gorzej... ale jakoś idało sie wrócic do domu i to w czasie lepszym niż poprzednio:)

Wracając do celu wprawy...
Prom w Gassach przybił w zatoczce do brzegu, ale z tego co pamiętam, to raczej tam nie zimuje, więc czeka go jeszcze ostatnia przeprawa do miejsca zimowego noclegu:)
Krajobraz w okolicach promu... natura z rowerem w tle:)

Ścieżka na wale niby ubita przez rowery, ale po deszczu była llekko błotnista... nie mniej jednak i tak lepiej sie nią jechało niż drugą koleiną, porośniętą trawą. Po dojechaniu do asfaltu jeszcze jakieś 2 km jechałem górą, ale ewidentnie na tym odcinku wszyscy zjeżdzają na asfalt, bo koleina znikneła i wówczas dopiero zauważyłem jakim była udogodnieniem:)
Niestety na koleinie oprócz okreowego błota, sporadycznych kamieni ki kopców krecich, jest kilka miejsc zupełnie zrytych... najprawdopodobniej przez zwierzęta.

Przejazd przez te odcinki przypominało rodeo, a nie jazdę rowerem. Ewidętnie ktoś próbował to ubić przejeżdzając samochodem... ale dkutem był mizerny. Jazda prz te odcinki przypominała jazdę przez świerzo przeorane pole... jak wolno przejeżdzałem, miałem kilka razy wrażenie, że przednie koło wpadło w dziurę z której się nie wytoczę.... ale jakoś sie udało:) raz wpadłem na pomysł, żeby wziąć taki odcinek z rozpędu, ale wcale nie było lepiej, prawie wogóle nie miałem wpływu na trakcję... przejechać przejechałem, ale chyba wolę wersję - na spokojnie:)

Na moście Siekierkowskim zauważyłem dziwny "statek-barkę" z żaglem... Może jakiś elemnent performance... w każdym razie wiatru im dziś nie zabrakło:)


Małymi krokami zbliżam sie do 100 km przejechanych w jednym wyjeżdzie (bez większych przerw)... dziś gdyby nie gonił mnie czas powrotu do domu, moze i dokręcił bym te brakujące 8 km... Dziś różnica między czasem jazdy i czasem wyjścia na rower, to około 40 minut - kilka fotek, picie, raz sprawdzałem mapę, w sklepie picie... czyli na 100 km muszę mieć zarezerwowane 7 godzin, bo zawsze nic nie wiadomo co się wydaży na trasie:)


Kategoria Wycieczki

Uchwyt latarki

Sobota, 26 listopada 2016 | dodano: 26.11.2016

Na Chińskim Allegro znalazłem aluminiowy uchwyt latarki, więc postanowiłem wymienić plastikowy, który był dość wygodny, jednak pękał przy zakładaniu latarki. Często urywały się główki, lub pękał zaczep kierowinicy.

Kilka tygodni i uchwyt przyszedł z Chin.
Aluminiowy, dobrze wykonany, regulacja w części do mocowania latarki. Co do jakości trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Jakość produktu naprawdę dobra.

Latarka po założeniu gumowej opaski, która była w zestawie, trzyma się dobrze - chociaż prawdę mówiąc, zaczep ściągnięty jest na maksimum. Zakładam, że są latarki, które można zapiąć na rozszerzonym zaczepie.
Niestety, o ile plastikowy zaczep miał regulacje główki 360, to aluminiowy niestety jest sztywny. Przykręcając go do kierownicy wysokość strumienia światła można regulować pochylając uchwyt, jednak niestety snop światła z latarki zamontowanej na sztywno nie da sie przesunąć lewo - prawo.... czyli skanani jesteśmy na kierunek światła prostopadły do kierownicy.
No i jeszcze jedno... plastikowy zaczep można było zamontować na dowolnej średnicy kierownicy lub goleni amortyzatora, a aluminiowy tylko na 32,8 mm... no chyba, że zakupi się wersje z plastikową przejściówką - o czym ja nie pomyślałem... niestety:(
Podsumowując: zaczep jest lekki, estetycznie wykonany jednak dużo mniej funkcjonalny od taniego odpowiednika z plasiku...

Wpis usupełniający 16/12/2016
Nie wiem dlaczego uchwyt się rozkręca - a dokładnie śruba mocująca górną częśc uchwytu do dolnej... za pierwszym razem jak zgubiłem nagle latarkę, uznałem że pewnie źle ją dokręciłem... wyjąłem drugą z innego zaczepu (takiego samego dla jasności) i dokręciłem... dziś w trakcie jazdy znów odkręcona:( W uchwycie w którym jeździ lżejsza latarka Convoy nie ma tego problemu (lżejsza, inaczej rozłożony ciężar), ale UltraFire najwyraźniej inaczej pracuje...
A teraz duży plus uchwytu aluminiowego - zapięcie i wypięcie latarki odbywa się przy pomocy klamry (która trzyma solidnie). Jak zorientowałem się, że uchwyt alu się rozkręca, chciałem przełożyc latarkę z alu na plastik (którego przezornie jeszcze nie zdjąłem...
No i tu dopiero zaskoczenie - w dodatnich temperaturach nie ma tego problemu, jednak na mrozie - wciśnięcie latarki w uchwyt to nie lada sztuka!


Kategoria Chinese Torture, Trudne wybory... sprzętowe...

Włochy - Ochota - Włochy

  • DST 11.80km
  • Teren 11.80km
  • Czas 00:43
  • VAVG 16.47km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 162( 89%)
  • HRavg 152( 83%)
  • Kalorie 850kcal
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 listopada 2016 | dodano: 24.11.2016


Przejazd z dziećmi po mieście... po drodze kilka zdarzeń z kierowcami - skrzyżowania z DDRami...


Kategoria Wycieczki

Konstancin Jeziorna - Mirkowska

Wtorek, 22 listopada 2016 | dodano: 22.11.2016


Konstancin Jeziorna - miejscowość uzdrowiskowa... ale rowerem raczej ciężko sie po niej jeździ...
Większość drogi przez Konstnacin ma zakaz jazdy rowerem, a DDR prowadzący wzdłuż drogi to same niespodzianki...

Przy ulicy Mirkowskiej dojeżdzając od strony Warszawy mamy taką sytuację:

Najpierw znak C-13a koniec drogi dla rowerów, chciaż kostka i wymaowane pasy na chodniku, oraz oznaczenia rowerów sugeruja coś innego... dalej mamy przejazd przez skrzyżowanie - nadal oznakowanie poziome i sygnalizacja świetlna sugerują coś innego...
Jak więc jest na prawdę? Mozna jechać? Czy może trzeba zsiąść z roweru i przeprowadzić go przez przejście?


Kategoria Paradoksy Polskich dróg rowerowy

Włochy - Gassy - Siekierki - Włochy

  • DST 82.00km
  • Teren 82.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 16.73km/h
  • VMAX 36.32km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 168( 92%)
  • HRavg 156( 86%)
  • Kalorie 4400kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 listopada 2016 | dodano: 22.11.2016


Wczoraj chciałem wyść pojeździć, ale sie nie udało... no to może dziś... wszysdłem na chwilę i poczułem jaki jest wiatr - to rtochę mi sie odechciało:(
Jakoś sie przemogłem... ubrałem jak kosmita, żeby mnie nie przewiało... i pojechałem:)
Początkowe 30 km z Włoch do Gassy głównie asfalt i lasem przez Kabaty... masakra... na prostej, utwardzonej drodze 15-18 km/h, tam gdzie normalnie bez większego wysiłku powinno być 20-25... boczne podmuchy, tak że czułem jak mi czasem rower przestawia...
Przy promie wiatr trochę się uspokoił:) Dziś ściągali juz prom, ale nie miałem czasu na oglądanie spektaklu, zresztą nie chciałem się wychłodzić. Mimo, że słońce świeciło b.mocno, wiatr był dość przenikliwy... Na postoju zjadłem batona i to był błąd... duży błąd:(
Szybko poczułem pragnienie. Trochę wody miałem, ale nie zaspokoiło to pragnienia, zresztą te 30 km dało mi w kość i byłem juz trochę zmęczony, a tu jeszcze pić się chce!
Na poprzednich wyjazdach było tak chłodno, że praktycznie nie piłem i nie przewidziałem, że dziś będzie zupełnie inaczej... a na wale Wiślanym nie specjalnie jest gdzie się zaopatrzyć... a zjeżdzać nie chciałem:(

Dziś miałem w planach pojechać wałem z Gassy w stronę Góry Kalwarii... starczyło mi czasu na 5 km w głąb. Trasa tam nie jest tak przyjemna jak z Gassy w strone Siekierek... wąska koleina wyjeżdzona przez rowery, przy czym dość często trafiał sie kopiec kreta, lub inne zryte miejsce. Trochę żałowałem, że zostawiłem dziś opony o wysokim bieżniku... spokojnie mogłem założyć Furius Fredy i zaoszczędzic na toczeniu:) Wiatr ładnie osuszył nawet ścieżki w lesie:)


Most przy dopływie Wisły w Obórkach prawie skończony... jak dobrze pójdzie to przed zimą pewnie będzie przejezdny:)

Przypięty rower przy moście Siekierkowskim został ogołocony... stał tam conajmniej 3 miesiące, a w ostatnich tygodniach zniknął łańcuch, koła i kierownica... nie wiem dlaczego siodełka nie zabrali...

Jak dojechałem do Dolinki Służewieckiej jedyna myśl jaka tkwiła mi w głowie to napić się i ugasić pragnienie, tak więc piewszy sklep jaki zobaczyłem wreszcie zaspokoił moje pragnienie:)
W sumie zrobiłem 80 km i choć czas niezbyt imponujący zmęczony byłem bardzo mocno. 5,34 od wyjścia z domu, a 4,54 na rowerze... większość z tych 40 minut nieefektywnych to sklep i te kilka fotek...
Diś baletnicy przeszkadzał nie tylko rąbek:(
Wiatr zelżał koło 50 km... co z tego jak byłem juz zmęczony:( bolały mnie nawet ręce... na dojeździe do Siekierek przeklinałem w duchu dlaczego nie zabrałem rękawiczek z miękim wyłożeniem, a zamiast tego zabrałem zwykłe polarowe:( reszta ciuchów ok... i następnym razem - więcej wody, nawet jeśli ma się tylko przejechać tam i z powrotem...


Kategoria Wycieczki

Przejażdzka po mieście z przyczepką

  • DST 17.30km
  • Teren 17.30km
  • Czas 01:01
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 164( 90%)
  • HRavg 155( 85%)
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 167m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 listopada 2016 | dodano: 20.11.2016


Jak na listopad - super pogoda... słoneczko wreszcie wyszło:) szkoda że w parze z wiatrem... ale nie ma tego złego - przynajmniej sucho się na drogach zrobiło:)

Chyba z przyczepką lepiej jeździ mi się po mieście rowerem żony:) i nawet nie chodzi o wielkość kół, geometrię roweru i inne takie... po prostu bez spd gdy co chwilę stoję na światłach jest prościej:) Oczywiście jest też łatwiej bo opony mają dużo mniejsze opory toczenia:) jest tylko jeden mankament - hamulce:( w tym CUBE są V-BRAKE i np. dziś przy Zachodnim jak piesi weszli mi pod koła ledwo wyhamowałem... jednak przyczepka to spora masa - zwłaszcza z dwójką dzieci:(


Kategoria Wycieczki

Włochy

  • DST 12.40km
  • Teren 12.40km
  • Czas 00:51
  • VAVG 14.59km/h
  • VMAX 24.30km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 158( 87%)
  • HRavg 150( 82%)
  • Kalorie 560kcal
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 listopada 2016 | dodano: 18.11.2016


Z dziećmi na zajęcia:)
Przy okazji zrobiłem fotę zestawu i jak przyczepka wygląda z odblaskami... trochę nie ostra ale widać ją nieźle:) - zdjęcie nie było w żaden sposób obrabiane


Kategoria Wycieczki

DDRy - po co to komu?

Wtorek, 15 listopada 2016 | dodano: 15.11.2016

Najczęściej jeżdzę nocami i poza sporadycznymi wypadkami, kiedy jeżdzę z dziećmi unikam ruchliwych miejsc i tłumów na drodze...
Dziś żeby dobić do pełnej 30 km zdarzyło mi sie zahaczyć o Ochotę...
Jadąc miałem kilka przemyśleń na temat dróg dla rowerów...
- zaczynają się nagle bez nawiązania do jezdni, po których jadą rowerzyści;
- kończą się w miejscach gdzie ciężko właczyć się do ruchu;
- jadąc drogą dla rowerów można nagle znaleźć sie na jezdni jadąc pod prąd;
- pojawiają się na chodnikach i nie wiadomo jak na nie wjechać, lub kończą sie na chodniku wśród pieszych;
- krawężniki przy przejazdach często nie sa odpowiednio wyprofilowane do bezpiecznego podjazdu;
- piesi prawie wogóle nie respektują podziału miedzy chodnikiem a DDRem;
- kierowcy udają, że nie widzą rowerzystów dojeżdżających do skrzyżowania;
- nie mogą po DDRach jeździć roziny z dziećmi do lat 10, bo dzieci traktowane są jako piesi;
- pierwszeństwo na przejeździe rowerowym jest fikcją.

Jechałem dziś jakieś 8 km DDRami... ze trzy rzay samochód zatrzymał sie na przejeździe, wiele razy musiałem mijać pieszych na drodze, kilka razy znalazłem się nagle na chodzniku, względnie żeby wjechać na DDRa musiałbym zsiąść z roweru (najazd równoległy na wysoki krawężnik kończy się prawie zawsze upadkiem)... Najbardziej podobało mi się stanie na przejściu (skrzyżowanie jezdni z DDRem) w oczekiwaniu na to aż samochód uwzględni moje pierwszeństwo... pieszy dochodzi do przejścia i wchodzi na jezdnię, a rowerzysta co? powinien podnieść rower i zakręcić przenim kólkiem na znak że zamierza przejechać na drugą stronę?
Ułatwienia typu raz ścieżka po jednej stronie drogi, raz po drugiej to już szczyt planowania przestrzennego:)
Ja rozumiem, że nie zawsze jest miejsce, warunki itp. jednak większość kłopotów związanych z zaplanowaniem dróg dla rowerów, a tym bardziej ich wykonaniem wynika z bezmyślności i głupoty! Doskonałym przykładem są np. przejścia gdzie przycisk przełączenia świateł jest przy pasach, ale nie przy DDRze?

Są takie miejsca w Warszawie, gdzie wciśnięto na siłę DDRa, bo trzeba było wyrobić normę, ale nawet w na nowo budowanych odcinkach dróg, gdzie tworzy się DDRy już na poziomie koncepcji - błędy są takie same... przykre:(


Kategoria Paradoksy Polskich dróg rowerowy

Włochy- Okęcie - Ochota - Włochy

  • DST 30.60km
  • Teren 30.60km
  • Czas 01:50
  • VAVG 16.69km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 160( 88%)
  • HRavg 153( 84%)
  • Kalorie 1350kcal
  • Podjazdy 56m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 listopada 2016 | dodano: 15.11.2016


Wychodząc na rower nie podejżewałem, że będzie się dziś tak źle jechało:( temperatura znośna, ale wiatr dawał się we znaki.
Kilka dni temu, zawinąłem kask dwoma Buffami i mimo, że było w okolicy zera patent się sprawdził. Dziś wydawało mi się, że wiatr przewiewa mi czaszkę:(
Miejscami mimo kadencji 130 i pulsu 85% prędkość nie przekraczała 15 km/h - po płaskim...
Wróciłem zmęczony bardziej niż wskazywał by dystans:(
Słońce wyszło na chwilę i naprawdę było przyjemnie:) a poza tym chwile bez wiatru były sporadyczne...


Kategoria Wycieczki

Kask COLNELS

Niedziela, 13 listopada 2016 | dodano: 13.11.2016


Poprzednio używany kask z Decathlon-u ma już 7 lat - prosty bez fajerwerków, za nie duże pieniądze (z tego co pamiętam) - więc może czas na zmiany:) Wyszukałem więc na sąsiednim kontynencie kask za nie całe 20 USD (z przesyłką). Z opisu i zdjęć wyglądał ciekawie:)
Trwało to trochę ponad 3 tygodnie i kask przyszedł:)
Opis i zdjęcia zgodnie z przysłanym produktem, a co zaskakujące - organoleptycznie nie stwierdziłem, żadnych braków czy uchybień w wykonaniu. Sceptycy oczywiście zaczną kręcić nosem... że kask można sprawdzić dopiero przy crash testach, jednak zastanawiam się ile osób kupując kask sprawdziło chociażby atesty i deklaracje zgodności:(
Na stronie sprzedawcy widnieje zapewnienie o testach produktów, oraz informacja o użytych materiałach - skorupa to EPS+PVC... no cóż będę musiał im uwierzyć, bo kask mi się spodobał:)

Poza dobrym wykończeniem skorupy, paski i zapięcia wyglądają prawidłowo - trzeba pamiętać, że pasek pod brodą (a w zasadzie klamra) nie może być niezniszczalna, bo mogą być sytuacje w której klamra musi umożliwić zerwanie kasku, a nie uduszenie rowerzysty. Regulacja szerokości kasku pozwala na szybkie dostosowanie kasku na wypadek np. założenia pod spód kominiarki czy chustki.
Kask ma z tyłu oświetlenie, ładowane przez USB jest zaskakująco silne.

Załączona do kasku lampka może służyć jako oświetlenie rowerzysty i roweru, gdyż łatwo ja można wypiąć z kasku i zmontować na rowerze.


Pierwsze wrażenie z jazdy są bardzo dobre, chociaż o tej porze roku to trudno o inne... tak naprawdę wszystko okaże się latem, kiedy będzie można zweryfikować na ile kask jest przewiewny. Z jednego już się cieszę - z przodu jest siatka, której tak mi brakowało w poprzednim kasku, a która moim zdaniem powinna być standardem.
Zakładam, że lepszy nowy kask z Chin, niż po tylu sezonach z Decathlonu... swoją drogą ciekawe, na ile sezonów przewiduje się żywotność materiałów w kasku... przecież wszystko w jakiś sposób ulega zmianom z biegiem czasu... materiał skorupy kasku - również:(


Kategoria Chinese Torture, Trudne wybory... sprzętowe...