dabek5 prowadzi tutaj blog rowerowy

Eagle and Stiffee

Warszawa: Służew-Ursynów-Kabaty-Powsin-Służew

  • DST 37.00km
  • Teren 37.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 33.87km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 149( 82%)
  • HRavg 140( 77%)
  • Kalorie 1601kcal
  • Podjazdy 725m
  • Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2013 | dodano: 11.06.2013

Długo nie siedziałem na rowerze, wiec nie było łatwo... Pogoda ok, pod koniec jazdy trochę pokropiło. Świadom, że w lesie może być mokro postanowiłem chwilę pojeździć... no i rzeczywiście było mokro i grząsko... kilka razy na łukach czułem jak ucieka mi tył roweru, kilka razy też wpakowałem się w spore kałuże. Niestety wadą nocnej jazdy jest to, że nawet przy średniej prędkości przeszkody widać stosunkowo późno. Światło mam dość mocne, ale mimo to nie da się oświetlić całej ścieżki. Podziwiam odwagę tych co jeżdżą z minimalnym oświetleniem w takich warunkach, chyba że to rekreacja i rower się ledwo toczy - ale w takim razie po co pchać się do lasu? Trudno mi to zrozumieć.
Niestety przyzwyczaiłem się do nocnej jazdy z kolegą... i okazało się, że samemu w lesie jakoś nie czuje się komfortowo. Jak zwykle po którymś skręcie straciłem orientację gdzie jestem i chociaż w Kabatach nie ma to znaczenia, bo bo z każdego miejsca w 15-20 minut można wyjechać do cywilizacji, to miałem poczucie że nie wiem gdzie jestem. Rower hałasuje, więc nie słychać co się wokół dzieje, kilka razy drogę przebiegały mi zwierzęta - głównie sarny... czasem mijałem małe grupki lub pojedynczych rowerzystów, nie mniej jednak jaz_da nie była swobodna i przyjemna. Miło było zjechać do Powsina i wrócić okrężną drogą.


W Wilanowie spotkałem się z nową świecka tradycją - Wilanowskim Mostem Zakochanych:) Wygląda tandetnie, ale z tego co zauważyłem ludzie tam przychodzą żeby zrobić sobie zdjęcie - więc działa:)
Po drodze obowiązkowa myjnia, 5 zł ledwo starczyło by doczyścić rower... siebie już niestety nie potraktowałem Karcherem, a może trzeba było:) bo mimo że w taką pogodę mam błotniki (mało trendy), to błoto miałem nawet w spodniach:)
Cóż... miła wycieczka na rozruszanie po długim nic nierobieniu, chociaż przyznam że po pierwszych 20 km, w duchu łajałem się że tak długo dałem stać w kącie (a w zasadzie wisieć na suficie) rowerowi, bo teraz bolały mnie nogi kręgosłup i oczywiście tyłek!
Mam nadzieję, ze następny wypad nie będzie za pół roku:)


Kategoria Wycieczki


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odypr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]