Jazda po ulicy... i nie tylko...
Ostatnio częściej zdarza mi się wybierać jezdnię, niż zakazany dla rowerów chodnik... paradoksalnie robię to z lenistwa, bo jadąc po chodniku, oprócz tego że narażam się na mandat, to muszę uważać na każdym skrzyżowaniu, jadę po nierównej nawierzchni (rzadko zdarza się dobrze ułożona kostka), natomiast na jezdni - jadąc z pierwszeństwem nie musze się ciągle rozglądać na boki, a i stan nawierzchni z grubsza jest równy.
Mimo, ze rower mam prawidłowo oznakowany (a może właśnie dlatego), nie powiem żebym czuł się komfortowo i bezpiecznie... ostatnio chyba odkryłem dlaczego:)
Rower prawidłowo oświetlony, który jedzie przy krawężniku umożliwia kierowcom samochodów pełna swobodę przejazdu, a w związku z tym co śmielsi kierowcy potrafią minąć taki rower, nie tylko nie zwalniając, ale nawet nie zmieniając toru jazdy (o zachowaniu odległości nie wspomnę)... i do tego właśnie zmierzam... kilka dni temu widziałem Rowerzystę (niestety tylko z tyłu) weterana dróg - rower który o serwis błagał już za czasów Gierka, sakwy które mogły być pierwszym modelem w Polsce i tyle... rowerzysta miał kask, rower oświetlenia nie miał, a odblasków nie zauważyłem (było to w dzień, więc mogłem czegoś się nie dopatrzeć)... otóż ten Rowerzysta, w ogóle nie zamierzał jechać blisko prawej strony. Sunął w bezpiecznej odległości 1/3 od krawędzi jezdni i niczym się nie przejmował. Nie było możliwości, by jakikolwiek samochód minął go nie zjeżdżając na sąsiedni pas ruchu, więc z automatu każdy praktycznie zwalniał... obserwowałem ten fenomen niestety krótką chwilę, jadąc za nim rowerem i powiem szczerze - byłem pod wrażeniem. Może właśnie to jest sekret bezpiecznej jazdy:)
Kierowcy mijający blisko rowerzystę nie zdają sobie sprawy ile sytuacji może się wydarzyć w ułamku sekundy, poczynając od zaczepienia rowerzysty lusterkiem, odbicie w bok przez nieświadomego rowerzystę z powodu dziury w asfalcie itd.
Wracając do nieprzepisowej jazdy po chodniku - ciekawy jestem czy ustawodawca przewidział dyspensę dla rowerzystów, którzy jadąc przepisowo DDRem nagle mają do dyspozycji - jadę pod prąd lub chodnikiem, lub żeby wjechać na DDRa muszą przejechać chodnikiem. Abstrakcyjna jest sytuacja kiedy np. rozpoczynając jazdę jestem po drugiej stronie drogi niż mój kierunek jazdy (oczywiście można powiedzieć - jedź zgodnie z kierunkiem i zawróć na skrzyżowaniu).
Innym problemem jazdy po ulicy, która może skończyć jazdą po chodniku są ruchliwe skrzyżowania (mam na myśli duży ruch szybko dojeżdżających samochodów, a nie skrzyżowanie z wiecznym korkiem) - żeby skręcić w lewo trzeba np. przeciąć trzy pasy ruchu, lub dojechać do świateł i razem z pieszymi przekroczyć skrzyżowanie... mało to wygodne, ale na pewno bezpieczniejsze:)
To tyle chaotycznych przemyśleń:)
Kategoria Paradoksy Polskich dróg rowerowy