Chotomów - Northtec MTB Zimą 2017
-
DST
26.00km
-
Teren
26.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
12.19km/h
-
VMAX
31.50km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
181(100%)
-
HRavg
170( 93%)
-
Kalorie 2100kcal
-
Podjazdy
250m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy taki mój wyjazd rowerowy... lekko nie było, ale cel zrealizowany... czyli aby do METY! - przed jej zamknięciem:)
Warunki łatwe nie były, ale tylko dla osób nie przygotowanych na taką jazdę.
W zasadzie stwierdzam, że moje wyjazdy na rower to jak wyjście po bułki do piekarni:(
Tak wiec, przede wszystkim chcąc w ogóle jeździć na takich imprezach muszę znaleźć inne trasy do jeżdżenia:)
Sprzęt też trochę okazał się niewystarczająco przygotowany:( przy jednym z podjazdów spadł łańcuch na kasecie, a żeby tego było mało wszedł między kasetę a piastę:( oczywiście później pod górę wiele wysiłku kosztowało mnie ruszenie rowerem pod górkę:(
Drugim problemem okazało się blokujące tylne koło. Problem ten zauważyłem jakiś czas temu, ale jeżdżąc po twardym, od razu wiem kiedy jest moment krytyczny... a tutaj zmagałem się z tarciem na kole i z warunkami. W swojej naiwności wydawało mi się, że udało mi się pozbyć problemu przez wymianę części w samozamykaczu... ale jak zsiadłem na MECIE okazało się że nawet prowadzenie roweru jest trudne...
Cóż.. złej baletnicy... itd...
Startując zakładałem, że najważniejsze jechać w swoim tempie, bez względu na warunki. Peleton szybko się rozrzedził i nagle okazało się, że najbliższa osoba jaka widzę przed sobą jest jakieś 250 m. Do tyłu się nie oglądałem, żeby nie wpaść w panikę, że jestem ostatni i nie próbować przyspieszać Dystans między mną a kolejną osobą powoli się zmniejszał, do chwili kiedy spadł mi łańcuch:(
Mój "zając" zniknął za górką:(
Najwyraźniej jednak wjazd go zmęczył na tyle że przy trzecim kolejnym wzniesieniu minąłem dwóch zawodników. Później mijałem tylko osoby naprawiające rowery...
Na trasie zaliczyłem kilka upadków... zmęczone ręce nie zawsze były w stanie utrzymać kierownicę w koleinach, względnie wyjechać z nich jak była taka potrzeba... no cóż - trzeba nad tym popracować:) najgorszy upadek zaliczyłem zjeżając z wzniesienia, leśna ścieżką. Prędkość była znacząca jak na możliwości terenu i nagle wybiło mnie z trasy, tak mocno że przekoziołkowałem razem z rowerem. Na szczęście obeszło się bez kontuzji i uszkodzeń w rowerze...
Bardzo długą część trasy jechałem w towarzystwie... częściej ja za nim, niż odwrotnie, ale jakimś cudem w końcowym odcinku to ja jechałem z przodu i w ten sposób wjechałem parę sekund wcześniej. W każdym razie mogę mu podziękować:) było trochę raźniej:)
Niestety najbliższy start przewiduję dopiero 12.03:( z przyczyn niezależnych 05 i 26 lutego będę musiał zająć się innymi rzeczami...
Kategoria Wycieczki, Mazovia MTB