Maciejowice - Wyszogród cz.1 (Wisła 1200)
-
DST
147.70km
-
Teren
147.70km
-
Czas
09:58
-
VAVG
14.82km/h
-
VMAX
47.30km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
144( 79%)
-
HRavg
113( 62%)
-
Kalorie 5921kcal
-
Podjazdy
70m
-
Sprzęt STIFFEE -RED BULL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem odcinek trasy na Mazowszu... w zasadzie objechany w dużej części... jednak nie cały, a w dodatku objechany w pierwotnej wersji trasy - później były zmiany...
Stosunkowo płasko, duża część trasy po wałach i drogami wzdłuż... w kilku miejscach sporo piachu, którego nie dało się ominąć...
ale też sporo utwardzonych ładnych dróg...
Na wlocie do warszawy odcinek Świder - Miedzeszyn puszczony krętą i niebezpieczną ścieżką wzdłuż Wisły po wewnętrznej stronie wału... niebezpieczeństwo głównie ze strony znikających na skarpie ścieżek, oraz ścieżek prowadzących wzdłuż skarpy jej brzegiem. Na tym odcinku rzeka potrafi podmyć brzeg i ścieżka wisi nad rzeką:(
Dodatkowo skorygowany odcinek ze względu na prace nad mostem poprowadzony dróżką z zaporami przeciw rowerowymi - ciężko tam było się przecisnąć z sakwami!
Ogólnie mimo, że z grubsza znałem trasę - GPS gubił co chwilę ślad i wielokrotnie musiałem wracać i wracać i wracać...
Długo czekałem na Warszawę... znam miasto, wiem gdzie są sklepy... czas na szoping...
1. nowe dwie sakwy crosso
2. nakładka na siodełko!!!
Straciłem na to trochę czasu - ale opłaciło się... czas siedzenia w siodle znacznie mogłem wydłużyć, a i komfort psychiczny odnośnie rozpadających się sakw - znacznie się poprawił...
Więc dalej w drogę:)
Na wysokości Bożej Woli zaliczyłem bolesny upadek... chwila nieuwagi... zagapiłem się w GPSa i koło złapało najpierw jedną krawędź koleiny potem drugą i gleba:( Nie był to pierwszy upadek na trasie, ale tym razem niefortunnie przeorałem kolanami po żwirze:(
Okolice Zakroczymia... ścieżka znów przez krzaki (poprzednio się tam zgubiłem i złapałem dwa razy gumę) - dziś przynajmniej trasa była wyjeżdżona przez tych co jechali wcześniej...
Jak wyjechałem z krzaków miałem nadzieję, że do Wyszogrodu już znam drogę i jej utrudnienia... błąd... do miejsca który znałem prowadził jeszcze piaszczysty odcinek, przez który trzeba było się przepchnąć z rowerem, a który miejscowi używają do wypraw na wędkowanie! Chciałbym zobaczyć twórce trasy jadącego tam z żoną... która przy rowerze ma przytroczony bagaż!!!!
Tych najlepszych (w negatywnym znaczeniu) odcinków nawet nie dało się sfocić:(
TO nie był jeszcze koniec tego dnia... mimo że wystartowałem o 6... a była już 21, kiedy moje systemy nawigacja i pulsometr zażądały jedzenia!
cdn
Kategoria ULTRA, Wycieczki