Warszawa - Służew, Powsin, Kabaty, Ursynów, Służew
-
DST
32.00km
-
Teren
32.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
19.20km/h
-
VMAX
35.30km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
160( 88%)
-
HRavg
133( 73%)
-
Kalorie 1013kcal
-
Podjazdy
152m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spokojna przejażdżka stałą trasą... końcówka w deszczu, na szczęście nie za obfitym:)
Endomondo tym razem znów nawaliło... tym razem z mojej winy:( przy zatrzymaniu wcisnąłem pauzę, a wystartowałem jakieś 14 km dalej...
VDO chyba zwariowało... pokazywało jakieś dziwne odczyty w kadencji i średnia wyszła 121, a maks 188. Tyle to nawet bez obciążenia nie robię:(
Kategoria Wycieczki
Warszawa - Służew, Ursynów, Kabaty, Ursynów, Służew
-
DST
44.60km
-
Teren
44.60km
-
Czas
02:09
-
VAVG
20.74km/h
-
VMAX
33.40km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Kalorie 1776kcal
-
Podjazdy
172m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorna wycieczka po okolicy:)
W okolicy zabudowanej, czyli Ursynowie trudno utrzymać średnia prędkość, a tym bardziej tętno.
W lesie mało ludzi ale komarów za to dostatek. Zatrzymałem się na chwile, żeby zmienić baterie w latarce i myślałem, że zjedzą mnie żywcem.
Moje obserwacje ludzi jeżdżących bez oświetlenia po lesie trwają dalej:) dzis widziałem jak jeden z rowerzystów na zakręcie, jadąc po szerokim łuku władował się w ławkę na poboczu... hm... ciekawy jestem, czy dało mu to coś do myślenia...
Endomondo zdechło na 35 km... Lumia naładowana do połowy, mimo że z wygaszonym wyświetlaczem nie wytrzymała dwóch godzin:(
Kadencja średnia 66, max 99
Kategoria Wycieczki
Przejście podziemne pod Puławską, przy Dolince Służewieckiej
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przejście podziemne pod Puławską od strony Dolinki Służewieckiej całkiem niedawno miało naprawiane schody. Możliwe że już wcześniej była tam szyna o nieznanym przeznaczeniu, ale nie zwróciłem na to uwagi... tym razem, postanowiliśmy sprowadzić nią w rowery. Szerokość jak pod oponę rowerową (nawet ta szeroką) - więc wszystko jest OK, aż kusi żeby z tego skorzystać, zjazd dla wózków dziecięcych jest w innym miejscu - wiec szyna raczej nie do tego.
Jakie było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że przy górnej części, żeby prowadzić rower szyną trzeba go pochylić o jakie 15 stopni, bo nie mieści się kierownica! 
W chwili kiedy prowadziłbym rower bez fotelika z dzieckiem, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi... jednak mając dziecko z tyłu, sprowadzanie roweru po tak wykonanym zjeździe jest nie lada wyczynem! Oczywiście ktoś może powiedzieć, że rower, fotelik i dziecko to za dużo jak na taki wynalazek jak prowadnica na koło od roweru... wiec w jakim celu zostało to wykonane??? Mógłbym też zostawić dziecko na górze, sprowadzić rower, wrócić po dziecko i jechać dalej - ale jest to typowa zagadka z kozą kapustą i lisem - dziecko samo na górze przy ruchliwej ulicy? rower bez opieki kuszący złodzieja?
Najzwyczajniej w świecie zamontował szynę zbyt blisko ściany i poręczy! Gratulacje!
Żeby było śmieszniej w drugiej części to samo rozwiązanie wykonano prawidłowo... czyli można zamontować tak, by użyteczność tej szyny była właściwa.
Gratuluje wykonawcy tego rozwiązania, oraz osobie która odbierała te prace!
Kategoria Paradoksy Polskich dróg rowerowy
Warszawa - Służew, Ursynów, Kabaty, Ursynów, Służew
-
DST
42.77km
-
Teren
42.77km
-
Czas
02:05
-
VAVG
20.53km/h
-
VMAX
33.87km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
HRmax
160( 88%)
-
HRavg
138( 76%)
-
Kalorie 1816kcal
-
Podjazdy
141m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od jakiegoś czasu próbowałem wstać wcześniej rano, żeby jeździć na rowerze przed pracą... bez skutecznie:(
Ale wreszcie przyszedł week w którym nie miałem szkoły i udało mi się!
O 6 rano, świetna pogoda, przyjemna temperatura... po prostu nic dodać nic ująć:)
Tradycyjnie - w stronę Kabat i tam kilka kółek.
Ogólnie ścieżki twarde, chociaż dwa razy głębokie błoto, z które cudem udało mi się wyjechać bez zsiadania z roweru.
Ludzi mało, a jeśli już to biegacze.
Na Polance Grillowej przygotowywana była jakaś impreza... wyznaczone taśma tory, uprzątnięty chrust z polanki. Po samochodzie AirBike sądząc - impreza mogła być rowerowa:) Myślę, że miłośnicy sobotniego grilla w Kabatach mogli się poczuć zawiedzeni.
Z moja kondycją i wytrzymałością nadal fatalnie, ale czego się spodziewać w drugim wypadzie w tym roku...
W Yellow Kacher zdziwiłem się, że automat do mycia nie pobiera złotówek, a rozmienić można tylko banknoty.
Nie po raz pierwszy miałem problem z Endomondo... chyba mam ustawiony autostop, bo po tym jak się zatrzymałem na chwile, zapis trasy mi się urwał:(
Kategoria Wycieczki
Warszawa: Służew-Ursynów-Kabaty-Powsin-Służew
-
DST
37.00km
-
Teren
37.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
18.81km/h
-
VMAX
33.87km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
149( 82%)
-
HRavg
140( 77%)
-
Kalorie 1601kcal
-
Podjazdy
725m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długo nie siedziałem na rowerze, wiec nie było łatwo... Pogoda ok, pod koniec jazdy trochę pokropiło. Świadom, że w lesie może być mokro postanowiłem chwilę pojeździć... no i rzeczywiście było mokro i grząsko... kilka razy na łukach czułem jak ucieka mi tył roweru, kilka razy też wpakowałem się w spore kałuże. Niestety wadą nocnej jazdy jest to, że nawet przy średniej prędkości przeszkody widać stosunkowo późno. Światło mam dość mocne, ale mimo to nie da się oświetlić całej ścieżki. Podziwiam odwagę tych co jeżdżą z minimalnym oświetleniem w takich warunkach, chyba że to rekreacja i rower się ledwo toczy - ale w takim razie po co pchać się do lasu? Trudno mi to zrozumieć.
Niestety przyzwyczaiłem się do nocnej jazdy z kolegą... i okazało się, że samemu w lesie jakoś nie czuje się komfortowo. Jak zwykle po którymś skręcie straciłem orientację gdzie jestem i chociaż w Kabatach nie ma to znaczenia, bo bo z każdego miejsca w 15-20 minut można wyjechać do cywilizacji, to miałem poczucie że nie wiem gdzie jestem. Rower hałasuje, więc nie słychać co się wokół dzieje, kilka razy drogę przebiegały mi zwierzęta - głównie sarny... czasem mijałem małe grupki lub pojedynczych rowerzystów, nie mniej jednak jaz_da nie była swobodna i przyjemna. Miło było zjechać do Powsina i wrócić okrężną drogą.
W Wilanowie spotkałem się z nową świecka tradycją - Wilanowskim Mostem Zakochanych:) Wygląda tandetnie, ale z tego co zauważyłem ludzie tam przychodzą żeby zrobić sobie zdjęcie - więc działa:)
Po drodze obowiązkowa myjnia, 5 zł ledwo starczyło by doczyścić rower... siebie już niestety nie potraktowałem Karcherem, a może trzeba było:) bo mimo że w taką pogodę mam błotniki (mało trendy), to błoto miałem nawet w spodniach:)
Cóż... miła wycieczka na rozruszanie po długim nic nierobieniu, chociaż przyznam że po pierwszych 20 km, w duchu łajałem się że tak długo dałem stać w kącie (a w zasadzie wisieć na suficie) rowerowi, bo teraz bolały mnie nogi kręgosłup i oczywiście tyłek!
Mam nadzieję, ze następny wypad nie będzie za pół roku:)
Kategoria Wycieczki
Test fotelika Polisport Wallaby
-
DST
64.43km
-
Teren
64.43km
-
Czas
03:30
-
VAVG
18.41km/h
-
VMAX
33.38km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
HRmax
155( 85%)
-
HRavg
138( 76%)
-
Kalorie 1650kcal
-
Podjazdy
303m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadszedł czas, kiedy to na rower chcieliśmy pojechać z córką. Za mała jeszcze by jechać na swoim, tak więc pierwszy dylemat - fotelik czy przyczepka. Ten dylemat szybko udało się rozwiązać - padło na fotelik. Przyczepka ma wiele zalet, ale niestety dwie podstawowe wady - 1. jest duża i trzeba mieć miejsce na jej przechowywania, 2. na ścieżce rowerowej i szerokich polnych drogach nie ma z nią problemu, ale nie tylko w takie miejsca jeździmy rowerami...
Ofert fotelików jest dużo, a po odsianiu tych które nie pasują do mojego Mbika ze względu na brak bagażnika, nadal wybór jest bardzo szeroki.
Bardzo długo zastanawiałem się nad fotelikiem Weeride, mocowanym miedzy kierownicą a siodełkiem. Hasła typu - rodzic ma kontakt z dzieckiem, dziecko widzi trasę a nie tylko plecy rodzica - przemawiały do mnie bezspornie... i prawie już się zdecydowałem, gdy któregoś dnia widziałem taki zestaw na żywo. Dziecko, rzeczywiście widzi więcej, ale rodzic pedałował z szeroko rozstawionymi kolanami, co przy dłuższej jeździe raczej nie jest wygodne. Szybko wybiłem sobie z głowy pomysł takiego rozwiązania.
W pobliskim sklepie obejrzeliśmy kilka modeli różnych firm i oprócz naklejki z nazwami firm, wykończeniem i rzeczami mniej istotnymi, zwróciliśmy uwagę na możliwość odchylenia, fotelika w chwili gdy dziecko zaśnie, oraz możliwość położenia oparcia na czas transportu i przechowywania go w domu.
Z kilku modeli wybraliśmy Polisport Wallaby... dziecko wygodnie w nim siedzi (nasze ma około 10 kg), pasy pięciopunktowe (wybranej przez nas wersji) dobrze przytrzymują dziecko, regulacja podnóżka jest łatwa, jakość wykonania jest bardzo dobra. Łącznie w trzech turach zrobiliśmy z córką około 50 km. Przez fakt, że montaż fotelika do roweru zrealizowane jest na sprężynujących drutach, dziecko kołysze się w trakcie jazdy, zamiast twardo przyjmować nierówności, jak to jest w fotelikach sztywno zintegrowanych z konstrukcją roweru.
Przepinaliśmy już fotelik z mojego roweru do roweru żony - operacja nie jest skomplikowana, nie mniej jednak na taka ewentualność chyba lepiej dokupić dodatkową kasetę mocującą - koszt nie jest duży, a przeniesienie fotela trwa minutę.
Podsumowując pierwsze wrażenia - sprzęt wart uwagi i polecenia:) 
Kategoria Wycieczki
Warszawskie ścieżki wzdłuż Wisły
-
DST
43.00km
-
Teren
43.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
17.20km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
152( 83%)
-
HRavg
135( 74%)
-
Kalorie 1506kcal
-
Podjazdy
128m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze

Łatwo nie jest:(
Temperatura, gdy wyjeżdżałem była około -2... potem podniosła się do zera...
Przez większość czasu, padał drobny śnieg, a wiatr, jeśli nie wiał w twarz, to był boczny. Tak czy siak - mało przyjemy...
Po godzinie jazdy, oprócz zmarzniętych łokci dały o sobie znać zmarznięte stopy (a w zasadzie palce):(
Trasa standardowa - Dolinka Ursynowska, most Siekierkowski, Wał, most Świętokrzyski, wzdłuż Wisły, Dolinka Ursynowska.
Zdjęcie "czarnej dziury" czyli okolice zjazdu z mostu Siekierkowskiego w stronę Wawra. Widzę, że dość często rowerzyści wspominają, ciekawe rozwiązanie ścieżki rowerowej. Jak ktoś nie zna tych okolic, to po tym jak rozpędzi się na moście, to nieźle może się zdziwić jak nagle ścieżka skręca w prawo, a na wprost ma zejście i schody... a w dodatku nic nie jest oznakowane!
Kategoria Wycieczki
Ursynów, Kabaty, Wisła...
-
DST
42.00km
-
Teren
42.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
16.80km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
161( 88%)
-
HRavg
146( 80%)
-
Kalorie 1823kcal
-
Podjazdy
131m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze

Od rana próbowałem ponownie wyjść na rower, tym bardziej że rano pogoda była bardzo ładna:)
Ale jak to czasem bywa... znalazło się wiele wymówek... najpoważniejszą była ta, że ciuchy po nocnej wycieczce jeszcze nie wyschły.
Nie wyszedłem rano, więc wyszedłem wieczorem:)
Nie mam w liczniku termometru, ale patrząc po zamarzniętych kałużach raczej było poniżej zera, niż powyżej... jedynie w lesie było cieplej, na tyle, że rower i ciuchy mam w błocie (nie chce nawet myśleć jak wyglądałbym bez błotników).
Przy niskiej temperaturze, stanowczo jeździ mi się gorzej:(
Najpierw zaliczyłem kilka ścieżek na Ursynowie, a potem wjechałem w las.
Mocno zdziwiłem się, że opony miejscami kleją się do podłoża. Starałem się więc trzymać głównych arterii, które są mimo wszystko bardziej ubite, a i błoto łatwiej na nich minąć:)
Jazda nie była komfortowa, więc postanowiłem pojechać przez Sadybę na most Siekierkowski.
Im bliżej Wisły, tym temperatura wyraźnie spadała. Tak jak i w nocy, po drugiej stronie Wisły było wyraźniej chłodniej:(
Na moście chciałem znów zrobić kilka fotek... był to duży błąd:( bo gdy zsiadłem z roweru, bardzo szybko wychłodził mi się organizm, a stopy (mimo ochraniaczy) przypomniały mi, że palce nie lubią zimna!
Zdjęcia mostu nawet OK, ale widok w stronę PKiN stanowczo dużo gorszy niż w nocy
W drodze powrotnej dłonie dość szybko odzyskały temperaturę... ale stopy dopiero w domu pod prysznicem!
Średnia prędkość dramatyczna, a tętno mimo, że w strefie siły i tak poniżej oczekiwanego.
Może to nocna wycieczka, a może po prostu braki kondycyjne... ale źle mi się dziś jechało. No cóż, nie zawsze może być super.
I jeszcze jedno... coś źle włączyłem i Endomondo nie zarejestrowało trasy:( a szkoda, bo ciekawy byłem jak wygląda zarejestrowana droga przez las.
Warszawskie ścieżki wzdłuż Wisły
-
DST
32.00km
-
Teren
32.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
17.61km/h
-
VMAX
35.30km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
HRmax
170( 93%)
-
HRavg
145( 80%)
-
Kalorie 1435kcal
-
Podjazdy
157m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze

Miałem iść już spać... ale mój rower patrzył na mnie błagalnym wzrokiem
- Wyprowadź mnie na spacer...
- Zimno jest!
- Wyprowadź mnie na spacer...
- Jutro też jest dzień
- Wyprowadź mnie na spacer...
- no dobra - chodź... ale jak będzie zimno wracamy!
- No trudno...
Ubrałem się i wyszedłem:)
Najpierw mała pętla po Ursynowie, potem za Wisłę, kawałek po praskiej stronie i do domu. 
Za ciepło, rzeczywiście nie było. Najpierw było mi zimno w łokcie... potem większym problemem były palce u rąk i nóg.
Na głowę tym razem założyłem kask narciarski... jest stanowczo mniej przewiewny:)
Pierwsze 15 kilometrów szło całkiem dobrze:) Ale im dalej w las, tym więcej drzew... Niska temperatura, późna godzina, no i braki w kondycji, spowodowały że średnia prędkość spadała z każdym kilometrem:(
Na trasie nie spotkałem ani jednego rowerzysty:(
Widok na Warszawę z mostu Siekierkowskiego.
Rower na granicy Mokotowa i Pragi, na moście Siekierkowskim.
W okolicach mostu Świętokrzyskiego, palce u nóg (mimo ochraniacza Rogelli) zaczęły się dopominać, o lepsze warunki bytowe... a przede mną, jeszcze drugie tyle drogi:( No cóż... trzeba dopedałować do domu!
Kategoria Wycieczki
Warszawskie ścieżki wzdłuż Wisły
-
DST
48.00km
-
Teren
48.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
19.20km/h
-
VMAX
37.00km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
HRmax
170( 93%)
-
HRavg
140( 77%)
-
Kalorie 1905kcal
-
Podjazdy
157m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorna przejażdżka:)
Po wczorajszym spiningu, czas przewietrzyć siebie i rower...
Pogoda świetna, trochę mokro, ale wszystko w granicach przyzwoitości.
Najgorsze w jeździe dolinka Ursynowską do Siekierkowskiego są światła! Dziś mieliśmy pecha i prawie wszystkie czerwone były nasze!
Dziś pierwszy raz z nową oponą tylna Racing Ralph, świeżo wycentrowanym tylnym kołem... i uruchomioną aplikacją Endomondo na telefonie:)
Po kolei...
Racing Ralph - rewelacja! zwłaszcza świetnie jechało się na nieutwardzonym odcinku, miedzy Poniatowskim i WZ! Teren mokry, opona dobrze trzyma się drogi, dobrze można rozpędzić rower... po prostu super! Na kostce i asfalcie, nie czuć agresywnego bieżnika. Najgorszy był odcinek był między WZ i Gdańskim, gdzie na bardzo nierównym i wyboistym asfalcie, jechało się jak po bruku:(
O kole, mogę tylko powiedzieć - równe, wycentrowane.. czyli wszystko OK!
Endomondo... fajna aplikacja, po powrocie do domu, można zobaczyć przejechaną trasę, kilka wykresów - prędkość, przewyższenia, punkty kontrolne na trasie...
Niestety aplikacja ma kilka wad. Czas pokazuje od włączenia do wyłączenia, czyli rejestruje każde zatrzymanie, jako czas aktywności. Przekłamuje prędkości - 67,9, to prędkość której na pewno nie uzyskałem, nawet jadąc z górki!
Nie obeszło się dziś bez przygód...
Jadąc ulica Zaruskiego, mamy wybór... albo jedziemy po dziurawych płytach betonowych, niczym po podkładach kolejowych, albo jedziemy po poboczu, na krawędzi płyt, miedzy krzakami i drzewami, a częścią utwardzoną... Zjazd z płyt, jest łatwy i prosty, ale wjazd ponownie na płyty, czasem jest baaardzo trudny... zwłaszcza, jeśli różnica poziomu gruntu i płyty jest duża, a na drodze wyrasta taka niespodzianka:
Jadąc około 25 km/h nagle przed sobą zobaczyłem na trasie trzy pręty i oponę!
W prawo ucie nie ma gdzie, po lewej duża różnica poziomu!
Za szybko jechałem by wyhamować przed przeszkodą i bezpiecznie się wypiąć. Jedyna myśl - byle nie wpaść na pręty! Rewelacyjnie zareagowała przednia opona Nobby Nic, przy niewielkim poderwaniu, łatwo wjechała na płytę i pociągną rower do przodu. Możliwe, że gdybym zachował zimną krew i nie wyhamował, pojechałbym dalej... niestety niegroźny upadek na kolano, a rower oparł się na pedale i kierownicy. Nie po raz pierwszy ochraniacz TSG, uratował moje kolana!
W pierwszej chwili, myślałem, że to pręty zbrojeniowe, wbite wokół wystającej resztki słupa betonowego... jakim zaskoczeniem było, że na poboczu leży przewrócony grill i opona!
Jazda nocą jest obarczona dużym ryzykiem. Tym razem sprzęt spisał się znakomicie!
Kategoria Wycieczki







