Wycieczki
Dystans całkowity: | 26753.94 km (w terenie 26679.28 km; 99.72%) |
Czas w ruchu: | 1368:27 |
Średnia prędkość: | 19.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 536.60 km/h |
Suma podjazdów: | 173466 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (106 %) |
Maks. tętno średnie: | 175 (106 %) |
Suma kalorii: | 1131136 kcal |
Liczba aktywności: | 742 |
Średnio na aktywność: | 36.06 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.00km
-
Teren
31.00km
-
Czas
01:33
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
38.70km/h
-
Temperatura
-3.0°C
-
HRmax
164( 90%)
-
HRavg
150( 82%)
-
Kalorie 1600kcal
-
Podjazdy
32m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Noc księżycowa, temperatura trochę poniżej zera (nie więcej nić
5 stopni)…
Szron na drzewach i trawie… jezdnia skrzy się złowieszczoL
Samochody rano na pewno będą do skrobaniaL
Dziś próbowałem uruchomić ogrzewacz do stóp… ale wykonałem
czynności niezgodnie z kolejnością w instrukcji i w zasadzie to chyba nie zadziałał. W opakowaniu są jeszcze 4 komplety, więc może się
nauczę jak sensownie z tego korzystaćJ
Czas na pętli udało mi się uzyskać całkiem niezły… podejrzewam,
że w najbliższym czasie trudno będzie zejść poniżej tego czasu, bez zbędnego
ryzyka… niestety przy takich warunkach już się przekonałem, że łatwo o
wywrotkę, a to czasem może być opłakane w skutkach.
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.00km
-
Teren
31.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
18.60km/h
-
VMAX
40.50km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
152( 83%)
-
Kalorie 1600kcal
-
Podjazdy
82m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugie podejście do zdjęcia z wiaduktu:) poprzedniego dnia
miałem w telefonie ustawione zbliżenie... wiec nic dziwnego że nic nie wyszło:(
Wilgotno, lekko poniżej zera, prószący drobny śnieg...
Jak dla mnie stanowczo za wcześniej... ruch duży, światła na których co chwilę
trzeba stawać... bez sensu:(
Denerwujący śnieżek:( na goglach miałem albo milion iskierek, albo świat w żelu
- bo po przetarciu rękawicą gogli tak właśnie wszystko wyglądało. Paradoksalnie
świat zza iskierek wcale nie był lepszy, szczególnie w świetle latarni lub nadjeżdżającego
z naprzeciwka samochodu:(
Na jezdni źle, bo morko, płytkie kałuże w koleinach i kierowcy nie spodziewający
się o tej porze roweru... ale na ścieżce - jazda figurowa:( lekko zmarznięta
kostka, delikatna warstwa drobnego śniegu - przyczepność zerowa:( Nie chciało
mi się zmieniać opon i z przodu miałem wysoki bieżnik, a z tyłu prawie
gładko... póki uważałem - wszystko było dobrze... ale na wysokości pasa
startowego obejrzałem się na startujący samolot PLL LOT... obejrzałem się i
zwolniłem... przód najechał na niski krawężnik miedzy DDR i chodnikiem (swoją
drogą nie mam pojęcia po co w tym miejscu w ogóle ktoś zaprojektował
krawężnik), rower zatańczył i gleba!
Na zdjęciu nawet nie widać, że w ogóle jest tam jakiś
krawężnik:( gdybym jechał szybciej... pod innym kątem najechał na przeszkodę...
wykazał się kocim refleksem i zwinnością... pewnie by do tego nie doszło:)
ale... nie uważałem... i nawet nie spostrzegłem się a już leżałem!
Podeszli do mnie piesi, którzy najwyraźniej przyszli popatrzeć na startujące
samoloty (w okolicy nie ma zupełnie nic innego) i chcieli pomóc:) na szczęście
oprócz ponownie zbitego mięśnia dłoni i prawego kolana, w zasadzie nic mi nie
było:) paradoksalnie - rowerzysta, który minął mnie chwilę po tym incydencie -
nawet nie zwolnił... w sumie to go rozumiem - pewnie spieszył się na kolacje, a
plan treningowy jeszcze nie wyrobiony:(
W trakcie wywrotki znów odczepił mi się uchwyt na latarkę, zamontowany na
kierownicy... ciekawe, że po raz trzeci ten sam (jeden z dwóch)... ale tutaj to
nawet dobrze się stało, bo przynajmniej wstrząs spowodował, że Ultrafire, która
wcześniej nie chciał się uruchomić - zadziałała:) oczywiście z tego uchwytu już
nie dało się skorzystać, więc znów namęczyłem się z plastikowym. Aż dziwne że
jeszcze nie pękł:( Przez chwilę się wściekałem, że znów się odczepił, ale potem
stwierdziłem – lepiej, że się odczepił, niż miałby się złamać:)
Drugim elementem, który doznał szwanku był ochraniacz Decathlon (zwany
ocieplaczem)... co zaskakujące - przetarł się na kolanie, a spodnie nie doznały
praktycznie żadnego uszczerbku!
Spodnie to zakup z przed kilku dni... kupione jako używane, długie spodnie
kolarskie... na metce Xtreme Denmark for GSG, brak "pieluchy" i
reklama Duńskiej firmy energetycznej na udzie... i chociaż temperaturowo wcale
nie są bardziej Extreme od tych co mam, to jak się okazuje - są bardzo trwałe!
na Allegro kosztowały całe 30 pln (z dostawą) :)
Jadąc moim ulubionym odcinkiem - Wirażową od Poleczki w kierunku Dawid -
minąłem rowerzystę... ponieważ wracałem znów tym samym odcinkiem, mogłem porównać
swój ślad opon i jego... i o ile wychodząc na rower zastanawiałem się nad tym
czy nie zmienić opon, o tyle widząc te dwa ślady, umocniłem się w przekonaniu -
że dobrze zrobiłem:) mój ślad mimo, że dość szeroki był praktycznie prosty,
podczas gdy ten drugi, wyraźnie miał problem z utrzymaniem prosto kierownicy...
oczywiście wpływ na to mogło mieć wiele rzeczy - wypite napoje, wolna jazda,
lub śnieg w oczach... ale mogła to być też kwestia szerokości opon:)
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.00km
-
Teren
31.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
18.42km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
HRmax
164( 90%)
-
HRavg
152( 83%)
-
Kalorie 2100kcal
-
Podjazdy
30m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybkie wyjście na standardową już trasę.
Zastanawiam się czy wyście na rower o 5 rano to jest późno w nocy, czy
wcześniej rano:)
No ale do rzeczy...
Odrobinę cieplej niż ostatnio, bo około -1/-2 stopnie... niestety - niewiele to
zmieniło jeśli chodzi o zimno jakie po około 20 km czuję w palcach u nóg:(
Z powietrzu w nocy duża wilgotność... nie jestem specjalista od zjawisk
meteorologicznych, ale jak to się działo, że wiało, a jednocześnie w powietrzu
wisiało coś w rodzaju mgły? nie wiem:(
Próbowałem zrobić fotkę na wiadukcie... ale rezultat jak widać jest opłakany:(
Stanowczo wyjechałem za późno... ruch się powoli wzmagał i to co zyskałem na
zmniejszeniu toczenia (bo zmieniłem z tyłu oponę), to traciłem na
skrzyżowaniach. Albo trzeba było się zatrzymać na światłach, albo uwzględnić
ruch samochodów, których kierowcy dla odmiany nie zwracali na ruch rowerów:(
W okolicy Racławickiej koncert wronowatych... hałas straszny! jak wyjechałem
poza strefę dźwięku - poczułem wyraźna ulgę:)
Niesamowite, jak nagle wstał dzień... ciemno... ciemno... i nagle szare mleko:)
pewnie byłoby inaczej gdyby niebo nie było pokryte chmurami:(
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.07km
-
Teren
31.07km
-
Czas
01:43
-
VAVG
18.10km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
HRmax
166( 91%)
-
HRavg
148( 81%)
-
Kalorie 2100kcal
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Warunki zbliżone do tych z przed 3 dni. Jak widać na zdjęciu, zarządca
DDR na Wirażowej stanął na wysokości zadania i zabezpieczył wielką marznącą
kałużę. Pozytywnie jestem zaskoczony działaniami na tym odcinku... jak spadł
śnieg - to było jedno z pierwszych miejsc które zostało odśnieżone, teraz
barierki, żeby ktoś nie wjechał/wszedł w głęboką kałużę... a przecież miejsce
nie jest szczególnie uczęszczane...
Mroźna, gwieździsta noc:) Pusto na drogach - a mimo to na skrzyżowaniu Żwirki i
Racławickiej stłuczka - dostawczak z osobowym...
Kolejny test organo-leptyczny maski na twarz opisany w kolejnym blogowym
wpisie..
Poza tym, mimo zmarzniętych palców u nóg, stwierdzam że spokojnie przy
temperaturze do -5 stopni mógłbym przejechać o 10 km więcej, bez odmrożeń :)
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
31.20km
-
Teren
31.20km
-
Czas
01:46
-
VAVG
17.66km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
150( 82%)
-
Kalorie 1600kcal
-
Podjazdy
127m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mroźna księżycowa noc:)
Jakoś się zmusiłem do wyjścia... chociaż łatwo nie było... ale małymi kroczkami - najpierw wyjść z domu, potem przejechać się kawałek, potem chociaż 10 km i tak do 30 km:)
Niewielkie modyfikacje w ubiorze... Przede wszystkim ciepłe rękawiczki (tym razem narciarskie z Lidla) - dały radę - w dłonie ciepło było mi cały czas. Zmieniłem spodnie, na inne o podobnej gramaturze i typie materiału, ale ponieważ te nie mają wkładki, pod spód założyłem (oprócz ochraniaczy na kolana) letnie spodnie - nie założyłem za to krótkich bawełnianych spodenek, które zazwyczaj m towarzyszą mi, na tego typu wyjazdach. To był błąd - bo nawet nie poczułem kiedy przemarzły mi uda na odcinku miedzy ochraniaczem, a odcinkiem zasłoniętym przez kurtkę... Teraz mam czerwone pasy na udach... ciekawe kiedy zejdą (po 4 godzinach zniknęło).
Na dół twarzy założyłem buffa, żeby się łatwiej oddychało... i rzeczywiście do pewnego stopnia patent się sprawdza... do pewnego, bo po chwili buff zrobił się wilgotny i na odcinkach gdzie nie oddychałem szybko przez usta, to twarz oblepiał mi mokry szybko marznący materiał.
Ponadto jak startowałem czułem chłód w łokciach... to poczucie zniknęło jak się rozgrzałem - czyli około 15 km... ale ponieważ nic w przyrodzie nie ginie, poczułem dla odmiany chłód w palcach u nóg... ale tym razem to uczucie znikać nie chciało - a wręcz przeciwnie, nasilało się z każdym kilometrem:(
Warunki niezłe... prawie bezwietrznie... mróz bez wiatru nie jest taki problematyczny... jezdnie w zasadzie suche, przy czym kałuże które nie zdołały wsiąknąć tworzyły lodowe pułapki.
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
30.50km
-
Teren
30.50km
-
Czas
01:44
-
VAVG
17.60km/h
-
VMAX
33.30km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
HRmax
162( 89%)
-
HRavg
152( 83%)
-
Kalorie 1900kcal
-
Podjazdy
63m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na termometrze około zera... ale chyba woda nie zna się na termometrach:( śnieg zmrożony, a na jezdni cienka pokrywa lodowa:(
Po suchej kostce jecahło się doskonale, ale pierwsze 300 metrów po jezdni dwie gleby... powinno mnie coś tknąć, że jezdnia się skrzy... ale jakoś nie tknęło:( i pierwszy ostrzejszy zakręt - gleba... za pierwszym razem prawie bez boleśnie... potem ostrożnie... ostrożnie i dwa zakręty dalej nawet nie wiem jaki i kiedy:( fatalnie upadłem na dłoń. W czasie jazdy odczuwałem dyskomfort, ale ból poczułem dopiero w domu:( Internet twierdzi, że to mięsień odwodziciel krótki kciuka...
Jak wychodziłem, część przydrożnych akwenów, znaczy kałuż była w stanie płynnym, a jak wracałem już były skrystalizowane:)
W zasadzie bezwietrznie.... tylko w okolicach lotniska czuć było nieprzyjemne podmuchy - może to lądujące samoloty:)
Po poprzednich doświadczeniach małe zmiany w sprzęcie... wyższy bieżnik opony na niewiele się zdał na oblodzonej jezdni, ale po zmrożonym śniegu jechało sie dość dobrze:)
Założyłem też cieplejsze skarpety, takie z napisem EXTREM:) oraz w butach zmieniłem wkładkę na ALU :) dało to tyle, że chłód w stopach poczułem dopiero w okolicach 25 kilometra. Całkiem nieźle:)
W Alejach Jerozolimskich spotkałem trzech rowerzystów... jeden z nich "batman - ninija", cały na czarno, łącznie z rowerem, aż dziwne że przed skrzyżowaniem zatrzymał się, by przepuścić samochód (kierowca raczej nie miał szans go zobaczyć) - w sumie to mógłby pewnie przeskoczyć ten samochód jak prawdziwy ninja:)
Kategoria Wycieczki
Night Bike Włochy - Okęcie - Ochota - Włochy
-
DST
23.58km
-
Teren
23.58km
-
Czas
01:18
-
VAVG
18.14km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
163( 90%)
-
HRavg
150( 82%)
-
Kalorie 1400kcal
-
Podjazdy
142m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótki wypad nocą, żeby przetestować kilka rzeczy...
Jak wychodziłem padał śnieg pionowo wielkimi płatami... a jak wracałem sypała juz drobna kasza praktycznie poziomo:(
Na pierwszym zakręcie gleba... wiedziałem, że Furius Fred to na taką pogodę to kiepski pomysł... ale szkoda było mi czasu na wymianę... W śniegu jest nieprzewidywalny, błoto - jakoś ujdzie, woda - stanowczo za dużo jej podnosi do góry w trakcie jazdy...
Maseczka polarowo-neoprenowa która przyszła z Chin przy założonych okularach z do niczego się nie nadaje... wcześniej jak było zimno zakładałem buffa na szyje i naciągałem na twarz od dołu... więc pomyślałem, że maseczka ją zastąpi... niestaty - buff przylega ściśle i powietrze jest wydychane poza buffa, a maseczka ma trochę luzu, co powoduje że okulary są cały czas zaparowane. Tak więc albo maska, albo okulary:( dziś padało, tak że okulary były cały czas mokre... ale gdyby nie one śnieg miałbym na twarzy:(
Moje ochraniacze na buty przepuszczając wodę:( dotychczas podejrzewałem, że woda dostaje się przez otwory w podeszwie - pod śruby SPD... ale dziś miałem błyskawicznie morko w butach:( czyli przed wiatrem chronią, przed zimnem tak sobie, ale przed wodą absolutnie nie:( stopy przemarzły mi błyskawicznie... jeszcze jak wychodziłem wszystko się roztapiało i śnieg był w postaci błota... jak już wracałem coraz częściej było słychać chrzęst lodu pod kołem.
Ochraniacz na kask... zamówiłem bardziej pod kątem ochrony przed wiatrem... ale na deszcz sprawdził się znakomicie!
Jechałem głównie ulicą... ruch o 4 w nocy raczej sporadyczny, więc żeby omijać błoto przydrożne i kałuże - praktycznie jechałem środkiem pasa:) na DDRa wjechałem raz i stwierdziłem szybko, że wolę wodę na jezdni niż śnieg na drodze dla rowerów... co zaskakujące na wysokości lotniska przy Wirażowej odśnieżony odcinek! Na mojej trasie był to jedyny odśnieżony odcinek nie tylko DDRa ale i chodnika... a przecież droga ta prowadzi raczej do nikąd i na piechotę raczej nikt tam nie chodzi... brawo dla zarządcy drogi!!! szybka reakcja i dobrze zrobiona robota:)
Kategoria Wycieczki
Włochy - Gassy - Góra Kalwaria - Siekierki - Włochy
-
DST
92.14km
-
Teren
92.14km
-
Czas
04:57
-
VAVG
18.61km/h
-
VMAX
38.70km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
156( 86%)
-
Kalorie 4800kcal
-
Podjazdy
121m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dziś średnia:( dużo porywistego wiatru, czasem przelotny deszcz i sporadycznie słońce zza chmur...
W zasadzie nie planowałem tak długiej trasy, a najbardzoej zależałlo mi na sprawdzeniu odcinka z przeprawy promowej Gassy do Góry Kalwarii. Z pomiaru na Google wynikało, że trasa wałem prowadzi około 7 km. i Faktycznie odcinek niecałych 7 km jest przejezdny. Po wale prowadzi dość wąska koleina, a potem asfalt do samej Góry Kalwarii... dojechałem kawałek za wiadukt kolejowy i czas najwyżśzy było wracać.
Trochę przeliczyłem się z czasem i siłami:( Pierwsze 34 km do przeprawy - prawie nie wiało, wiec oprócz odcinka przez las na Kabatach jechało mi sie dość sprawnie. W lesie musiałem trochę uważać bo miałem założony komplet opon o dość ubogim bieżniku (FF) i kilka razy wiele nie brakowało bym zaliczył glebę (zwłacza na odcinku dojazdowym do drogi przez las)... Niestety jak wjechałem na wał poczułem jak mocno wieje boczny wiatr... i wiał on praktycznie przez resztę trasy. Tak przy okazji - nieźle sprawdził sie ochraniacz na kask - ani nie padało mi na głowę, ani nie czułem wiatru:)
Kilka razy spadł krótki i na szczęście niezbyt obfity deszcz.
W okolicy 43 km padło znów Endomondo... wyłapałem to, ponieważ długi czas nie słyszałem komunikatów... a dużo wcześniej zresetował mi sie licznik rowerowy (i wyłaczał się raz na jakiś czas - pewnie bateria. Na 41 km przeglądając mapę - wyłaczyłem GPS Tackera na drugim telefonie i zamiat włączyc kontynuację uruchomiłem go ponownie.
Do 60 km jeszcze było znośnie... później coraz gorzej... ale jakoś idało sie wrócic do domu i to w czasie lepszym niż poprzednio:)
Wracając do celu wprawy...
Prom w Gassach przybił w zatoczce do brzegu, ale z tego co pamiętam, to raczej tam nie zimuje, więc czeka go jeszcze ostatnia przeprawa do miejsca zimowego noclegu:)
Krajobraz w okolicach promu... natura z rowerem w tle:)
Ścieżka na wale niby ubita przez rowery, ale po deszczu była llekko błotnista... nie mniej jednak i tak lepiej sie nią jechało niż drugą koleiną, porośniętą trawą. Po dojechaniu do asfaltu jeszcze jakieś 2 km jechałem górą, ale ewidentnie na tym odcinku wszyscy zjeżdzają na asfalt, bo koleina znikneła i wówczas dopiero zauważyłem jakim była udogodnieniem:)
Niestety na koleinie oprócz okreowego błota, sporadycznych kamieni ki kopców krecich, jest kilka miejsc zupełnie zrytych... najprawdopodobniej przez zwierzęta.
Przejazd przez te odcinki przypominało rodeo, a nie jazdę rowerem. Ewidętnie ktoś próbował to ubić przejeżdzając samochodem... ale dkutem był mizerny. Jazda prz te odcinki przypominała jazdę przez świerzo przeorane pole... jak wolno przejeżdzałem, miałem kilka razy wrażenie, że przednie koło wpadło w dziurę z której się nie wytoczę.... ale jakoś sie udało:) raz wpadłem na pomysł, żeby wziąć taki odcinek z rozpędu, ale wcale nie było lepiej, prawie wogóle nie miałem wpływu na trakcję... przejechać przejechałem, ale chyba wolę wersję - na spokojnie:)
Na moście Siekierkowskim zauważyłem dziwny "statek-barkę" z żaglem... Może jakiś elemnent performance... w każdym razie wiatru im dziś nie zabrakło:)
Małymi krokami zbliżam sie do 100 km przejechanych w jednym wyjeżdzie (bez większych przerw)... dziś gdyby nie gonił mnie czas powrotu do domu, moze i dokręcił bym te brakujące 8 km... Dziś różnica między czasem jazdy i czasem wyjścia na rower, to około 40 minut - kilka fotek, picie, raz sprawdzałem mapę, w sklepie picie... czyli na 100 km muszę mieć zarezerwowane 7 godzin, bo zawsze nic nie wiadomo co się wydaży na trasie:)
Kategoria Wycieczki
Włochy - Ochota - Włochy
-
DST
11.80km
-
Teren
11.80km
-
Czas
00:43
-
VAVG
16.47km/h
-
VMAX
36.90km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
HRmax
162( 89%)
-
HRavg
152( 83%)
-
Kalorie 850kcal
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Cube
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd z dziećmi po mieście... po drodze kilka zdarzeń z kierowcami - skrzyżowania z DDRami...
Kategoria Wycieczki
Włochy - Gassy - Siekierki - Włochy
-
DST
82.00km
-
Teren
82.00km
-
Czas
04:54
-
VAVG
16.73km/h
-
VMAX
36.32km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
156( 86%)
-
Kalorie 4400kcal
-
Podjazdy
240m
-
Sprzęt MBIKE ULTIMATE CARBON
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj chciałem wyść pojeździć, ale sie nie udało... no to może dziś... wszysdłem na chwilę i poczułem jaki jest wiatr - to rtochę mi sie odechciało:(
Jakoś sie przemogłem... ubrałem jak kosmita, żeby mnie nie przewiało... i pojechałem:)
Początkowe 30 km z Włoch do Gassy głównie asfalt i lasem przez Kabaty... masakra... na prostej, utwardzonej drodze 15-18 km/h, tam gdzie normalnie bez większego wysiłku powinno być 20-25... boczne podmuchy, tak że czułem jak mi czasem rower przestawia...
Przy promie wiatr trochę się uspokoił:) Dziś ściągali juz prom, ale nie miałem czasu na oglądanie spektaklu, zresztą nie chciałem się wychłodzić. Mimo, że słońce świeciło b.mocno, wiatr był dość przenikliwy... Na postoju zjadłem batona i to był błąd... duży błąd:(
Szybko poczułem pragnienie. Trochę wody miałem, ale nie zaspokoiło to pragnienia, zresztą te 30 km dało mi w kość i byłem juz trochę zmęczony, a tu jeszcze pić się chce!
Na poprzednich wyjazdach było tak chłodno, że praktycznie nie piłem i nie przewidziałem, że dziś będzie zupełnie inaczej... a na wale Wiślanym nie specjalnie jest gdzie się zaopatrzyć... a zjeżdzać nie chciałem:(
Dziś miałem w planach pojechać wałem z Gassy w stronę Góry Kalwarii... starczyło mi czasu na 5 km w głąb. Trasa tam nie jest tak przyjemna jak z Gassy w strone Siekierek... wąska koleina wyjeżdzona przez rowery, przy czym dość często trafiał sie kopiec kreta, lub inne zryte miejsce. Trochę żałowałem, że zostawiłem dziś opony o wysokim bieżniku... spokojnie mogłem założyć Furius Fredy i zaoszczędzic na toczeniu:) Wiatr ładnie osuszył nawet ścieżki w lesie:)
Most przy dopływie Wisły w Obórkach prawie skończony... jak dobrze pójdzie to przed zimą pewnie będzie przejezdny:)
Przypięty rower przy moście Siekierkowskim został ogołocony... stał tam conajmniej 3 miesiące, a w ostatnich tygodniach zniknął łańcuch, koła i kierownica... nie wiem dlaczego siodełka nie zabrali...
Jak dojechałem do Dolinki Służewieckiej jedyna myśl jaka tkwiła mi w głowie to napić się i ugasić pragnienie, tak więc piewszy sklep jaki zobaczyłem wreszcie zaspokoił moje pragnienie:)
W sumie zrobiłem 80 km i choć czas niezbyt imponujący zmęczony byłem bardzo mocno. 5,34 od wyjścia z domu, a 4,54 na rowerze... większość z tych 40 minut nieefektywnych to sklep i te kilka fotek...
Diś baletnicy przeszkadzał nie tylko rąbek:(
Wiatr zelżał koło 50 km... co z tego jak byłem juz zmęczony:( bolały mnie nawet ręce... na dojeździe do Siekierek przeklinałem w duchu dlaczego nie zabrałem rękawiczek z miękim wyłożeniem, a zamiast tego zabrałem zwykłe polarowe:( reszta ciuchów ok... i następnym razem - więcej wody, nawet jeśli ma się tylko przejechać tam i z powrotem...
Kategoria Wycieczki