dabek5 prowadzi tutaj blog rowerowy

Eagle and Stiffee

Wpisy archiwalne w kategorii

Rowerowe przemyślenia:)

Dystans całkowity:353.54 km (w terenie 243.54 km; 68.89%)
Czas w ruchu:18:07
Średnia prędkość:19.51 km/h
Maksymalna prędkość:57.70 km/h
Suma podjazdów:2367 m
Maks. tętno maksymalne:176 (97 %)
Maks. tętno średnie:160 (88 %)
Suma kalorii:17701 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:32.14 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Zimowe wyjście na rower - niczym wyprawa w kosmos

Wtorek, 13 grudnia 2016 | dodano: 04.12.2017

Latem, żeby wyjść na rower największym dylematem jest kurtka czy cienki polar...
Zimą jednak podobne wyjście jest niczym wyjście ze statku w przestrzeń kosmiczną...
Odpowiednia ilość warstw, odpowiednia kolejność ich założenia, sprawność wykonania całej akcji... i każdy z elementów jest najważnieszy!
Ilość warst zapewnia komfort termiczny, odpowiednia kolejność pozwala na optymalne wykorzystanie ubrania... ale sprawność w ubraniu tego wszystkiego zanim się nie rozmyślimy, czy wogóle warto wychodzić!
Zdecydowanie nie jestem specem od zimowych wypraw rowerowych, ale zauważyłem że zbyt ciepło nie ma się co ubierać...
Nauczyłem się już, że zanim założę na siebie cokolwiek, ubranie musi być skompletowane! Kilka razy zdarzyło mi się tuż przed wyjściem szukać rękawiczek, okularów czy chociażby bateri do latarki:(
Buty, ochraniacze na buty, ochraniacze na nogi i ramiona, spodnie, koszulka, polar, kurtka, buff na szyję i głowę, kominiarka, kask, okulary...
Człowiek się zmęczy ubieraniem anim wyjdzie na rower:(


Kategoria Rowerowe przemyślenia:), Trudne wybory... sprzętowe...

EBC do Formula RX - przykład bicia piany

Środa, 2 listopada 2016 | dodano: 02.11.2016

Przy okazji grzebania w napędzie sprawdziłem stan klocków... okładzina tył 1,7 mm, przód 2 mm... w zasadzie nic mi to nie mówi, bo nie mam pojęcia ile jest na nowym klocku, nie mam też pojęcia co za klocki są włożone w rowerze - a są one tam od momentu zakupu roweru.
Śmiało mogę stwierdzić, że jakie klocki bym nie kupił będzie dobrze, bo przy ilości i typie jazdy mam małe szanse na starcie ich przez jeden sezon:) i nawet jeśli musiałbym zmienić klocki po jednym sezonie cena zestawu nie zabija budżetu domowego.
Najdroższe klocki jakie znalazłem na popularnym serwisie aukcyjnym to SwissStop i kosztują 95 pln, dla porównania EBC 45 pln (oba metaliczne).
Czytając na forach odczucia użytkowników hamulców tarczowych wybrałem firmę EBC. Tutaj w ofercie znalazłem metaliczne za 45 pln, ceramiczne 35 pln i organiczne 25 pln. Różnica w cenie nie powala na kolana, a w opisie producenta metaliczne są najbardziej wytrzymałe... tak więc wybrałem wersję GOLD czyli metaliczne, mimo świadomości że jak dla mnie organiczne też spokojnie by wystarczyły:)
Wymiana w RXie jest banalna i zabrała mi parę minut - łącznie z regulacją.
Dziś było mokro, a w Lasku Kabackim dość błotniście... Hamulce z nowym klockiem zachowywały się bardzo dobrze i chociaż klocki są trochę głośniejsze niż wcześniej założone składam to na karb dotarcia. Tak naprawdę odgłosy hamowania są jedynie przy mocniejszym przyhamowaniu, bo przy delikatnym zwalnianiu, oraz gwałtownym hamowaniu już nie słychać tarcia. Tak na naprawdę przy pełnym hamowaniu siła hamulca powoduje pełne zatrzymanie koła, wiec trudno tu mówić o tarciu:)
O ścieralności klocków będę mógł powiedzieć po przejechaniu następnego tysiąca km:) Nowe klocki mają 2,2 mm i zmierzę je dla porównania za czas jakiś:)
Żeby oddać sprawiedliwość, to nie przejechane km mają wpływ na ścieralność klocków, tylko styl i typ jazdy... bo na chłopski rozum wybierając trasy które generują jak najmniejsza ilość zatrzymań, mogę się spodziewać długiej żywotności sytemu hamowania, niż gdybym tą samą ilość km dokonał jadąc po mieście, gdzie co chwilę trzeba zatrzymać się na światłach.
Wracając do tytułowego "bicia piany" - przemierzając bajty opinii i wypowiedzi internautów, mam wrażenie że większość ich powstało na podstawie jednostkowych doświadczeń, a mimo to ludzie potrafią wysnuć teorie prawie kosmiczne:)
W sprawie klocków łatwo wykonać test - w tym samym terenie można szybko wymienić klocki i dokonać kolejnej jazdy, trzeba mieć tylko trochę zbędnych funduszy na taką zabawę (jakoś nie wpadłem na takie porównanie), chociaż dla ścisłości to żeby taki test był w pełni wiarygodny trzeba byłoby go wykonać mając przyrządy pomiarowe, co sugeruje testy bardziej laboratoryjne, a nie na zasadzie "wydaje mi się". Przy okazji klocków nie dało się spotkać wypowiedzi o samych hamulcach i co tutaj można przeczytać - to dopiero jest cyrk:) Na przykład o używanych przeze mnie Formula R1, kilka razy spotkałem się ze stwierdzeniem "nie ergonomiczne"... zastanawia mnie na podstawie czego ktoś wysnuwa takie teorie. Klamka R1 jest bardzo wygodna. Większość hamowania można wykonać jednym palcem, a przy awaryjnym hamowaniu dwoma palcami można zatrzymać rower dosłownie w miejscu. Co jest najistotniejsze - kształt klamki uniemożliwia zsuniecie się palców w trakcie hamowania (nawet w rękawiczce z długimi palcami). Klamki mają regulację długości ciągu. Nie rozumiem czego więcej wymagać od hamulca? Przyjrzałem się klamkom z innych firm, ale chyba żeby odczuć różnice musiałbym zakładać każda po kolei:) ale może można to ocenić tylko na podstawie ich wyglądu:)
Ponizej fotka klocków - obecnych i nowych:)



Kategoria Rowerowe przemyślenia:), Trudne wybory... sprzętowe...

Licznik a GPS w telefonie

Poniedziałek, 24 października 2016 | dodano: 24.10.2016

Statystyka ważna rzecz - widać czy robimy postępy, a czasem nas potrafi wręcz zmotywować do działania. Coraz częściej mam dylemat - czy postawić na licznik czy na odczyt GPSa w telefonie. Kiedyś różnice w odczytach miałem spore, ale od jakiegoś czasu nie jest to takie znaczące. Przy korzystaniu z Endomondo czasem zastanawiam się po co mi licznik? Jest jednak małe ale - licznik działa, a komórka z GPSem czasem pada. Jak padnie telefon, to traci się cały zapis trasy. Bateria w liczniku pada dużo rzadziej.
Oczywiście rozwiązaniem z zasilaniem telefonu jest powerbank. Niestety zauważyłem, że telefon z podpiętym kablem w plecaku, czy w torbie to słaby pomysł:( gniazdo się rozregulowało i automatycznie kabel nie trzyma jak powinien, a co za tym idzie - nie ma co liczyć, że w trakcie jazdy się nie rozłączy, a co za tym idzie trudno liczyć na to w 100%.
Kolejnym elementem związanym z dylematem licznik telefon, jest umieszczenie ich na rowerze. Licznik zabiera tak mało miejsca, że może to być mostek lub kierownica i zawsze jest czytelny i widocznym miejscu. Przy telefonie mamy wiele sposobów na montaż:
- uchwyt podobny do samochodowych w wersji z pokrowcem lub bez
- guma do montażu komórki
- torba na kierownice lub ramę w których mamy okienko podglądu na telefon.
Nie wiem czy zdecydowałbym się na uchwyt w którym telefon nie jest zabezpieczony przed wilgocią i kurzem. Pokrowce dedykowane pod konkretny rozmiar telefonu mają to ograniczenie, że przy zmianie modelu może czasem coś nie pasować. Stosunkowo wygodnym rozwiązanie jest torba. Torba na kierownice jest dość bezpiecznym rozwiązaniem, ale co do torby montowanej na ramę przed zakupem polecam sprawdzić, czy aby na pewno nie przeszkadza w pedałowaniu. Widziałem w necie rozwiązania, które bardziej przypominają sakwy montowane na ramie, a nie podręczną torbę na telefon - to chyba słabe rozwiązanie. Torba (bez względu na rozmieszczenie) ma jeszcze jeden plus - telefon z podpiętym powerbankiem nie przemieszcza się swobodnie - a co za tym idzie ma mniejsze szanse na rozpięcie.
Ok - rozwiązaliśmy dylemat gdzie i jak umieścić telefon, pozostaje przedstawiony wcześniej problem zasilania... Jeśli telefon działa na non stop włączonym GPS z podglądem, a jedziemy na dłuższą wyprawę - mało który telefon wytrzyma.
Jazda z telefonem ma jeszcze jedną wadę - przy słonecznej pogodzie, nawet na full ustawiona jasność czasem nie pozwala zobaczyć cokolwiek na wyświetlaczu.

Podsumowując - licznik jest praktycznie bezproblemowy, a co do komórki - dobrze ja mieć pod ręką, jednak czasem dużo z nią zachodu.

A tak przez ciekawość - z jakich programów korzystacie?


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)

SRAM - co z tą Polską

Niedziela, 16 października 2016 | dodano: 16.10.2016

Podczas ostatniej przygody z wymianą manetki SRAMowskiej, która skończyła się rozebraniem sprzętu na czynniki pierwsze (opisane w Manetka SRAM X0 ) miałem dużo okazji siedzieć na forach rowerowych, w poszukiwaniu informacji co z czym zmontować tak by działało.
Pierwsze spostrzeżenie - Polska Shimano stoi. W byle rowerku z marketu grupa Shimano:). A najlepsze jest to, że jeśli ktoś zawiezie hipermarketowca z Tourney na pokładzie, to serwis stęka że ciężko go wyregulować... jak przyjedzie rama znanej marki na tym samym osprzęcie regulacja jest bezproblemowa (wnioski z czytania Polskich stron). "Podobał" mi się artykuł, w którym autor stwierdza, że 50% osprzętu na świecie to Shimano (ciekawe czy oparł to na jakimś badaniu rynku, czy może to stwierdzenie po wizycie w markecie), Dodatkowo porównał tam autor Nokię do Shimano jako synonimu dla słowa sprzęt rowerowy... no cóż, Nokia to chyba zły przykład, bo w zakresie telefonów komórkowych już nie istnieje:(
Drugie - dla SRAM Polska to biała plama - zaznaczony dystrybutor we Wrocławiu i pustki (inaczej sprawa się ma w Niemczech czy Czechach).
Trzecie - ludzie piszą a treści w tym niej niż kot napłakał... mało jest takich blogów jak roweroweporady.pl/ - ale nawet najlepsi nie mogą napisać o wszystkim.
 Tak to jest - łatwo nakręcić film jak zmienić dętkę, trudniej pokazać coś bardziej skomplikowanego - firma SRAM odstaje w tym stwierdzeniu. Dobrze, że pokazane jest jak wymienić linkę w manetce, ale manuala do nasmarowania tej manetki to już nie mogłem znaleźć.
Nie wiem skąd serwisy w Polsce biorą części zamienne do SRAMu, nie wiem też czy na świecie jest inaczej, nie wiem też czy konkurencja (np. Shimano) udostępnia takie części... ale jak się okazuje złamany cyngiel w manetce pozwala ją tylko wyrzucić, bo dokupić się go nie da! Dlaczego? Bo nie da się na tym zarobić? Koszt takiego cyngla z wymianą przekroczyłby koszt całej manetki?
Nie rozumiem takiej polityki...
Serwisy rowerowe które oznakowane jako obsługujące SRAM, na hasło cyngiel do X9 nabierają wody w usta (wszystkich nie obdzwoniłem - więc może kogoś krzywdzę tą informacją, ale jak tu znaleźć właściwy?).
Rozumiem, że w Polsce SRAM przegrał wojnę z konkurencją, jednak mimo to, czy aż tak sprzęt ten jest nieserwisowalny?
Znane w kraju sklepy osprzęt SRAMowski wkładają do rowerów które zaczynają się od 11 tys pln, co chyba nie oznacza że SRAM ustępuje jakością i funkcjonalnością konkurencji.
A może polityka firmy jest taka - po co naprawiać - kup nowy!
O co tu chodzi???


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)

Wypadki chodzą po... rowerach również

Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 18.11.2012

Kilka dni temu, podczas nocnej wyprawy, zaliczyłem niewielki upadek. Ostry skręt, gładkie opony... i gleba:(
Nic się nie stało... siniak na biodrze... i jazda dalej:)
Po 10 kilometrach trafił mi się ostrzejszy podjazd... jakie było moje zdziwienie, kiedy po wrzuceniu 10 na tył, usłyszałem uderzenie łańcucha w szprychy :-O
Reakcja była natychmiastowa... po hamulcach! przy czym, oczywiście nie zdążyłem się wypiąć z pedałów... wiec znów gleba!
Uznałem, że przerzutka była źle ustawiona...
Wczoraj pojechałem na przegląd...
Lekko scentrowane tylne koło, brak możliwości wejścia na niższe biegi, to chyba wystarczające powody...
W serwisie stwierdzono, że tylne koło przytarło lakier na ramie!

Teraz na zimno widzę co się stało... Pierwsza wywrotka musiała wiązać się z uderzeniem w hak przerzutki! Było ciemno, pozornie upadek nie był groźny, więc nie doszukiwałem się żadnych uszkodzeń! Potem wózek, który przy niskim biegu uderzył w szprychę! Niezauważalne w nocy scentrowanie koła spowodowało zbliżenie się koła do ramy!

W nocy wszystkie koty są czarne... a niegroźne wywrotki mają swoje konsekwencje!

Serwis wyprostował scentrowanie koło. Miły pan z Mbike wytłumaczył co się stało... więc dalej... hajda na rower!

Wpis 23.11.12
Temat tylnego koła się nie skończył...
Centrowane koło po 50 km dało znów znać o sobie:(
Zaniosłem więc koło do pobliskiego serwisu Legion. Tym razem poprosiłem o wymianę szprych i naciągnięcie koła. 9 szprych poszło... koło wygląda jak nowe:)
Zobaczymy jak się sprawdzi, zwłaszcza że wymieniłem oponę na Racing Ralpha!


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)

Umar król, niech żyje król... w poszukiwaniu nowej zabawki, padło na MBIKE

Czwartek, 18 października 2012 | dodano: 05.11.2012


Po skradzionym rowerze pozostała zerwana linka. Kasę przeznaczoną na nowy obiektyw "przeksięgowałem" na nowy rower:)
Koniec sezonu... wyprzedaże w pełni... więc żal nie skorzystać:)
Ofert na rynku nie brakuje... chociaż ciężko je porównać:(
Fora aż kipią z opisów, porównań, opinii i komentarzy... niestety... połapać się w tym bardzo trudno:(
Już sama klasyfikacja osprzętu i innych dodatków do ramy jest niejasna i niejednoznaczna. Często nie uwzględnia nowych produktów, więc jest ogólnie mówiąc - do niczego:(
Koledzy, którzy mają MBIKE zaproponowali, bym pojechał i zobaczył ofertę na żywo:)
No i jak w to takich sytuacjach bywa... wróciłem ze sklepu z rowerem pod pachą:)

W sklepie MBIKE w Legionowie obsługiwał mnie p.Michał - właściciel (jak się później dowiedziałem)... dokładnie wypytał, pokazał kilka modeli, wręcz kazał mi się przejechać, na każdym z modeli... a na koniec zaproponował rower, który po pierwszym dotknięciu, wiedziałem że jest mój!!!
Pierwsze wrażenie było dziwne... za wysoka sztyca (bo trzeba było ja dociąć), manetki SRAM, które pracują zupełnie inaczej niż Schimano... czułem się jak na rowerze starszego brata... ale powaliła mnie lekkość zestawu, praca osprzętu... no i wygląd!

Tak więc - niech żyje KRÓL... i w drogę!!!


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)

Skradziony rower...

Niedziela, 14 października 2012 | dodano: 05.11.2012


Niedziela... godzina 12... z klatki pod mieszkaniem (blok z domofonem, na terenie zamkniętym) zniknął mój rower:(
Przypięty był standardowym zabezpieczeniem typu "kiełbasa", który wydawał mi się do tej pory w miarę bezpiecznym zapięciem...
Niestety - nikt nie siłował się na przecięcie, włożył rurkę i ukręcił linkę wewnątrz pancerza. Mimo, że byłem w domu, nic nie było słychać:(
Złodziej zniósł rower z 8 piętra i odjechał w siną dal.
Na kamerze sąsiedniej posesji, widać było jak wchodzi na klatkę, a po 10 minutach wyjeżdża na rowerze (mimo pedałów SPD) spokojnie, niby nic...
Sprawę zgłosiłem na policję, może przez przypadek gdzieś rower się znajdzie:)


Kategoria Rowerowe przemyślenia:)